Aktualności / Mecenasi budowania

Mecenasi budowania

W szybach pawilonu do ćwiczeń odbijają się sylwetki koni, które swobodnie spacerują po bardzo rozległej posiadłości. Zaprojektowany przez pracownię db2 architekci Gimnazjon otrzymał II równorzędną nagrodę w XXVII konkursie Polski Cement w Architekturze.

Punktualnie w południe, w jeden z najdłuższych dni czerwca, architekci zjawiają się na działce i przeprowadzają wizję lokalną. Stoją dokładnie w miejscu, w którym wkrótce ma stanąć przeszklony pawilon. Śledzą operowanie słońca w zenicie, sprawdzają zasięg padania promieni, robią pomiary przesuwania się cieni drzew i zmian zachodzących z każdą godziną w nasłonecznieniu terenu. Obliczenia i obserwacje nanoszą na wstępne koncepcje budynku. Od wyniku eksperymentu zależy odpowiedź na pytanie, w jaki sposób ukształtować relację między pełnym zadaszeniem a pełnym przeszkleniem. W jakim zakresie dopuścić słońce do operowania we wnętrzu pawilonu i w jaki sposób zapobiec nadmiernemu przegrzewaniu się wnętrza. Jak daleko wysunąć dach i jak głęboko schować w konstrukcji wewnętrzną kostkę zbudowaną ze szkła. Drugoplanowa zaledwie rola w kształtowaniu relacji między słońcem i cieniem przypadnie czterem żelbetowym ramom. Ich głównym zadaniem będzie tworzenie solidnej konstrukcji, jednak dodatkową pracę na linii słońce-cień wykona czternaście betonowych podpór-żaluzji. Pawilon został nazwany Gimnazjonem. Nazwa bez niedomówień prowadzi w stronę starożytnej tradycji rozwijania tężyzny fizycznej, hartowania ducha i doskonalenia charakteru, które praktykowano w greckich polis. Tego typu formom aktywności fizycznej niewątpliwie przyświecał duch wspólnotowości i szlachetnej rywalizacji. Gimnazjony pełniły rolę instytucji publicznych, które integrują i podnoszą morale wolnych obywateli państw-miast.

Współczesny Gimnazjon okazuje się rodzajem prywatnej siłowni. Służy ćwiczeniom praktykowanym w samotności i relaksowi, któremu można się oddać w sielskim ustroniu. Pawilon stoi na rozległym terenie, który trafniej byłoby nazwać posiadłością niż działką. Bramą posiadłości jest dom z drewnianych bali osłonięty gablotami ze szkła. W pobliżu domu gospodarzy powstały dwa mniejsze domki z kamienia, przeznaczone dla gości. Nieco dalej została zbudowana stajnia. Cała środkowa część mieszkania dla koni jest z drewna, boczne z kamienia. Żłób dla zwierząt powstał z jednolitego bloku granitu, w którym wydrążono miejsce na obrok. Nawet najbardziej prozaiczne obiekty, jak wiata parkingowa dla kilku samochodów i domek dla psów, były opracowywane na desce kreślarskiej przez profesjonalistów. Każdy z nich można nazwać ekskluzywnym albo wyjątkowym, mimo że wszystkie pełnią konkretne, życiowe funkcje. W każdym widać koncepcję, myśl i starannie opracowane detale. Właścicielom rezydencji budowanie wydaje się zwyczajnie sprawiać radość. Wiele wskazuje, że nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa, ponieważ teren posiadłości niedawno znacznie się powiększył. Ostatnim jak dotąd obiektem w prywatnej galerii mecenasów sztuki budowania jest Gimnazjon z betonu i szkła.

Na zadaszony taras wchodzi się po dwóch płaskich stopniach, przekraczając w dowolnym miejscu którąś z czterech żelbetowych ram. Budynek ma 30 na 13,5 metra. Obszar tarasu został wyznaczony podniesioną o kolejne 15 cm betonową płytą-posadzką. Budynek jest orientowany względem stron świata, więc od południa powstało, pod dachem, przestronne miejsce do werandowania, o powierzchni 70 m kw. Szklane serce Gimnazjonu można okrążyć; między kolumnadą żelbetowych ram a wewnętrzną szklaną klatką powstał zadaszony krużganek ze współczesnymi arkadami, smukłe obejście o szerokości zaledwie 90 cm. Betonowe filary, w liczbie czternastu, mają tylko 20 cm szerokości każdy. Konstrukcja pawilonu odzwierciedla podział budynku na strefy zimną i ciepłą, a konsekwentne przeprowadzenie tego podziału było ważną wytyczną projektową. Betonowe (zimne) ramy konstrukcyjne w żadnym miejscu nie stykają się ze szklanym (ciepłym) wnętrzem. Rolę pośrednika w konstrukcji pełni dobrze izolowany drewniany dach, którego dźwigary zostały oparte o sam skraj betonowej kolumnady, dzięki czemu przemarzająca konstrukcja w żadnym punkcie nie staje się częścią wnętrza. Gimnazjon został podzielony na kilka stref ćwiczeń i relaksu. Od strony północnej najwięcej miejsca zajmuje dobrze wyposażona siłownia. Idąc dalej, w środkowej części szklanego prostopadłościanu została zbudowana dodatkowa „bryła w bryle” – zamknięte „wnętrze we wnętrzu”; w nim mieszczą się łaźnia parowa, łazienka i szatnia. Obłożony drewnianymi listwami kubik przede wszystkim nie sięga stropu, nie widać też żadnych instalacji wyprowadzonych w górę. Wszystko, co służy obsłudze łaźni, zostało schowane pod posadzką. Kostka wygląda na ruchomy obiekt we wnętrzu innego obiektu. Dzięki temu zabiegowi wrażenie, że wnętrze Gimnazjonu zostało na trwale czymś podzielone, jest mniej dojmujące. Celem projektantów było zachowanie optycznej ciągłości przestrzeni; przede wszystkim zachowanie pięknego stropu w jednolitej drewnianej płaszczyźnie, bez wyprowadzania instalacji przez dach.

Kolejnym przystankiem na drodze relaksu będzie aneks kuchenny ukryty w drewnianej zabudowie meblowej. W tej samej zabudowie mieści się centrum dowodzenia, czyli urządzenia sterujące budynkiem. Ostatnią, najbardziej na południe wysuniętą strefą Gimnazjonu, jest jacuzzi. W związku z tym, że strefa jacuzzi wymaga temperatury przynajmniej kilka stopni wyższej niż siłownia przeznaczona do aktywnych ćwiczeń, miejsce zostało oddzielone od reszty budynku pełnym przeszkleniem. W tej strefie można (zimą, jesienią, wiosną, w niepogodę) leżakować w komfortowych warunkach. Z kolei latem aktywność gospodarzy przenosi się kilka metrów dalej, na zewnętrzny taras, który bardzo dobrze się sprawdza jako miejsce towarzyskich spotkań. Kolejne strefy Gimnazjonu odzwierciedlają scenariusz, według którego odbywa się rytuał ćwiczeń i relaksu. Składa się na niego różnorodny wysiłek fizyczny, po nim sauna, higiena, posiłek, wreszcie odprężenie. Scenariusz ten jest realizowany w pawilonie ustawionym na linii północ-południe, z założeniem, że w miejscu aktywnych ćwiczeń (od północy) temperatura wewnątrz powinna być kilka stopni niższa niż w strefie biernego relaksu (od południa). Znów na pierwszy plan wysuwają się zagadnienia stron świata, nasłonecznienia konstrukcji, chłodzącej roli lasu. Rzecz jasna rozkład temperatur wewnątrz budynku jest sprawą, którą można łatwo kontrolować przy pomocy zwykłego systemu ogrzewania czy chłodzenia, a w tak małym obiekcie różnice temperatur będą minimalne; możliwe, że bez znaczenia. Problemem jest tylko ilość i koszt energii potrzebnej do utrzymania komfortu cieplnego. Warto jednak zwrócić uwagę, że położenie kolejnych stref pawilonu względem stron świata nie zostało oddane przypadkowi. Pomaga to uchwycić specyfikę pracy opolskich architektów, którzy (w trwającym zazwyczaj bardzo długo procesie projektowania) biorą pod uwagę i rozstrzygają subtelne zagadnienia. Projekty wychodzące z pracowni db2 architekci rozgrywają się w półtonach i niuansach. W życiu Gimnazjonu zdarzają się również chwile, w których cały budynek, na życzenie gospodarzy, osobliwie dematerializuje się. U podstawy dachu zostało zamontowane prawie niewidoczne urządzenie, które pełni rolę domowego karnisza. Można na nim zawiesić bardzo długą tkaninę i szczelnie zasłonić pawilon ze wszystkich stron. Gimnazjon zostaje owinięty w cienki tiul, a zamiast budynku widać tylko zasłonę, poruszaną wiatrem.

Potraktujmy podopolską rezydencję jak ogród krajobrazowy albo starej daty miejski park. W Gimnazjonie jest coś z ducha obiektów, które dawniej cieszyły oko i umilały życie mieszczańskim spacerowiczom. Takie obiekty przetrwały, czasem w szczątkowej formie, w jeszcze dziewiętnastowiecznych założeniach parkowych albo w ziemiańskich ogrodach. Podczas niedzielnego relaksu można było usiąść w drewnianej altanie albo wejść do kamiennej gloriety, zbudowanej w sztafażu klasycznych kolumn i arkad. Do spacerów zachęcały długie pergole z prostymi belkami lub stylizowanymi podporami i ażurowym dachem, z pnącą się wokół wszystkich tych elementów bujną roślinnością. W parkowych konstrukcjach nie było bardzo wyraźnego podziału na wnętrze i zewnętrze, i do pewnego stopnia podobnie funkcjonuje Gimnazjon, mimo że współczesny język tej architektury jest oczywiście odległy od dawnej kultury mieszczańskiej. Wyrażając słowa uznania dla inwestorów-mecenasów, można nadmienić żartem, że trochę szkoda pawilonu dla rezydencji pod Opolem, gdzie niewiele osób ma okazję go doświadczyć. Oczami wyobraźni widzę następującą surrealistyczną sytuację. Oto budynek unosi się w powietrzu i frunie do jednego z najpiękniejszych, najbardziej eleganckich i zadbanych miejsc w Polsce – do Łazienek Królewskich w Warszawie, odwiedzanych przez dziesiątki tysięcy ludzi. Tego typu obiekt mógłby stanąć w kilku miejscach parku, ale najlepiej by się sprawdził w sąsiedztwie zjawiskowej herbaciarni zbudowanej kilka lat temu przez Stanisława Fiszera z zespołem, w pobliżu wejścia od strony Alei Ujazdowskich. Miejsce dla podnoszenia tężyzny ciała w królewskim parku – dlaczego nie? Przecież obyczaje się zmieniają. A po ćwiczeniach filiżanka herbaty dla pokrzepienia. Dwa przeszklone budynki o dalekowschodniej harmonii przyglądałyby się sobie wzajemnie jak w lustrach i robiłyby to dyskretnie, bo są przykładami na architekturę wyciszenia. Jeśli uznamy, że Gimnazjon ma do spełnienia jakąś naprawdę ważną rolę wobec swoich użytkowników, jest to rola polegająca na obniżeniu poziomu emocjonalnego przebodźcowania. Charakter pawilonu najlepiej oddają słowa jego współautora Mariusza Tenczyńskiego: – Chcieliśmy zniknąć w sąsiedztwie tego lasu, żeby było widać tylko te ramy, nic więcej. Takie minimum.

Paweł Pięciak

Autorzy: Mariusz Tenczyński, Joanna Maseli, Paula Warzyc, Iwona Wilczek
Inwestor: Prywatny
Koncepcja: 2017
Projekt: 2018
Realizacja: 2022
Powierzchnia użytkowa: 154 m2
Kubatura: 830 m3

Galeria Zdjęć