Aktualności / W śląskiej szkole architektury
Rozmowa z architektami Małgorzatą Pilinkiewicz i Tomaszem Studniarkiem. Pracownia archistudio studniarek + pilinkiewicz zdobyła wyróżnienie w XXVI konkursie Polski Cement w Architekturze za Dom (Nie)Powtarzalny, który powstał na Śląsku. Pracownia z Katowic obchodzi jubileusz 30-lecia działalności.
– Do budowy prywatnego domu nie zatrudnia się dużego przedsiębiorstwa z pełną logistyką i zapleczem, a raczej lokalną firmę wykonawczą. W jaki sposób dbać o wykonawstwo domu jednorodzinnego?
Tomasz Studniarek: – Domu (Nie)Powtarzalnego nie nazwałbym typowym domem jednorodzinnym; ma on charakter bardziej rezydencjonalny. Jest też bardziej skomplikowany technicznie niż tradycyjny dom, ze względu na zastosowane konstrukcje żelbetowe i stalowe o zdecydowanie większych niż typowe parametrach. Za realizację budynku odpowiadała firma z Jaworzna, z doświadczeniem budowy nie tylko domów jednorodzinnych. Materiał – beton – to materia, nad którą można nie tylko zapanować, ale przede wszystkim twórczo wykorzystać. W przypadku stosowania elementów betonowych wykonywanych na miejscu, a nie prefabrykatów, zyskanie odpowiedniej jakości i efektu wymaga prób, ale również uznania, że jest to materiał, który w swoim wyrazie będzie zawsze jednostkowy i niepowtarzalny, jak naturalny kamień. Nie jest łatwo wylewać beton w jednej partii na płaszczyznach większych niż dopuszczalne technologicznie, więc w połowie kondygnacji musiał nastąpić podział. Płaszczyzny elewacji pokazują dwuetapowe wykonanie ściany. Nam to nie przeszkadza, bo nie zależało nam na ponadstandardowych rozwiązaniach, choć takie można było osiągnąć. Betonowe płaszczyzny ścian miały tworzyć kompozycję z elementami przeszkleń, ślusarki aluminiowej oraz drewna. Zatem pewna niedoskonałość jego wykonania jest zaletą, a nie wadą. Jeśli chodzi o wielkość firmy, która podjęła się zadania, to poradziła sobie zdecydowanie lepiej niż duży wykonawca, z którym realizowaliśmy elementy z betonu architektonicznego w jednym z zaprojektowanych przez nasze biuro sądów.
– Czy Dom (Nie)Powtarzalny jest rzeczywiście niepowtarzalny, jeśli wziąć pod uwagę inne projekty, jakie wyszły spod ręki archistudia? Do takich porównań skłania trzydziestolecie waszej pracy.
TS: – Powiedzieliśmy sobie, że każdy projekt domu zaczyna się od czystej kartki i myślenia od nowa, mimo że niewątpliwie kolejne realizacje to doświadczenie, z którego korzystamy. Każdy klient, który powierza nam zaprojektowanie domu, jest inny, ma inne wyobrażenie o miejscu, w którym chce mieszkać, i klimacie, w jakim chce żyć. W wielu rozmowach staramy się – może właśnie do tego jest potrzebne doświadczenie – wyciągać wnioski z tego, co inwestor mówi, nawet jeśli jeszcze sam do końca nie jest w stanie sprecyzować oczekiwań. Zawsze inny jest teren, miejsce, region, więc zawsze jest to czysta kartka, którą mamy zapełnić treścią odpowiadającą na indywidualne potrzeby konkretnej osoby. Porównując nasze projekty domów, nie widzimy w nich powtarzalności. Z kolei projektując budynki użyteczności publicznej, samodzielnie budujemy obraz przyszłych użytkowników oraz ich oczekiwania i potrzeby.
– Co wtedy, gdy klient otrzymuje naprawdę wspaniały dom, ale po roku czuje, że to nie jest wymarzone miejsce i w gruncie rzeczy myślał o czymś innym? Czy nie ma takiego ryzyka?
TS: – Pracujemy nad projektem tak, aby wszystkie elementy, które definiują obiekt, stworzyły wspólny i zintegrowany organizm. W przypadku projektów domów indywidualnych o rozbudowanej funkcji lub trudnych warunkach lokalizacyjnych nierzadko pracujemy na makietach. Budujemy makiety, pokazujące położenie budynku na działce, jego bryłę, zależności do ukształtowania terenu, a w zakresie wnętrza kompozycje i relacje pomieszczeń. Nie ma więc mowy o zaskoczeniu inwestora na etapie realizacji budynku, bowiem poznaje go już na etapie projektowania. Nie jestem zwolennikiem komputerowych iluzji, które nierzadko wprowadzają w błąd, tworząc wirtualną przestrzeń, odmienną niż ta, która powstanie.
Małgorzata Pilinkiewicz: – Pracując nad ideą domu, można w formie makiety pokazać nie tylko, jak budynek będzie wyglądać, ale przede wszystkim jak będzie funkcjonować. Dla osób niezwiązanych z budownictwem taka prezentacja pozwala na poznanie i utożsamienie się ze swoim domem, zanim powstanie. Większość osób tych aspektów nie odczyta z rysunku rzutów budynku, a wizualizacje są interpretacją pojedynczego ujęcia, a nie relacji, jakie powstają w przestrzeni zewnętrznej i wewnątrz budynku. W przypadku Domu (Nie)Powtarzalnego makieta domu pomogła w jednoznacznej ocenie koncepcji.
– Czy beton w Domu (Nie)Powtarzalnym był pomysłem archistudia czy inwestora?
TS: – Inwestor zadeklarował, że chce mieć dom z betonową elewacją. Przyjęliśmy to jako założenie do projektowania. Drugim było to, aby wnętrze skontrastować z surowym wyrazem elewacji i skorzystać z innych naturalnych materiałów budowlanych, takich jak np. drewno. Dom powstał w otwartym krajobrazie. Takich terenów przeznaczonych pod zabudowę mieszkaniową jest coraz mniej. Uznaliśmy, że na otwartej działce sprawdzi się dom zaprojektowany z materiałów, które w przyszłości staną się dodatkową płaszczyzną dla zieleni, która jeszcze bardziej zintegruje dom z otoczeniem. Trwała elewacja porośnięta zielenią nie tylko stworzy nowy wizerunek domu, zmieniający się wraz z okresami wegetacji roślin, ale przede wszystkim nie ulegnie uszkodzeniu.
– Czy istnieje nić łącząca projekty powstałe w ciągu trzech dekad pracy archistudia? Innymi słowy, skąd się wywodzicie i gdzie szukać początków waszego podejścia do architektury?
TS: – Bliska jest nam śląska szkoła architektury. Utożsamiamy się z jej filozofią projektowania i rozumienia architektury. W pewnym okresie było to dość radykalne podejście do projektowania. Mówię o uczelni gliwickiej, która wyprzedziła swój czas, a inne uczelnie potrzebowały go więcej, aby dojść do podobnych rezultatów.
– Na czym polega specyfika śląskiej szkoły architektury?
TS: – Śląska szkoła architektury i jej charakterystyczne cechy wywodzą się ze śląskiej mentalności. To przede wszystkim racjonalność, oszczędność, pragmatyzm, rzetelność i etos pracy. Te wartości przez lata utrwalały się w codziennym życiu i naturalnie przenikały do innych dziedzin, takich jak kultura, w tym architektura.
MP: – Do tych cech dodałabym wielokulturowość. Śląska szkoła architektury docenia różnorodność jako stały element kultury naszego regionu i jej przeobrażania w czasie. Wielokulturowość otwiera wiele możliwości, ale również wymaga dokonywania przemyślanych wyborów. Stąd rozsądek, pragmatyzm i oszczędność środków wyrazu architektury i urbanistyki, która tutaj, na Śląsku, wymagała szczególnie odpowiedzialnego gospodarowania przestrzenią. Kreska architekta oznacza odpowiedzialność za przestrzeń, w której będziemy żyli przez lata.
TS: – Myślenie nawet o najprostszym projekcie zaczyna się od analizy miejsca, w którym projektujemy. To właśnie urbanistyka zawsze była mocną stroną uczelni gliwickiej, a w konsekwencji architektów, którzy tam zdobywali wykształcenie. Często nie zwraca się uwagi na to, jak budynek stoi, jak rozmawia z innymi budynkami, jaka jest jego relacja z ulicą. Tymczasem to jest klucz do rozumienia przestrzeni, którą zmieniamy swoimi projektami. Kolejną cechą, która charakteryzuje dobrze zaprojektowany budynek, to jego możliwie najlepszy układ funkcjonalny. Kolorystyka elewacji, materiał i wykończenie mogą wielokrotnie ulec zmianie w okresie życia budynku, natomiast przestrzeń, jaką on kreuje lokalizacją i funkcją, pozostaje niezmienna na wiele lat.
MP: – Ponadczasowe są urbanistyka i relacje przestrzenne. Jesteśmy spadkobiercami architektury naszych poprzedników. Za chwilę kolejne pokolenia będą korzystały z architektury, którą my dzisiaj tworzymy. To wielka odpowiedzialność. Mam wrażenie, że z uczelni gliwickiej wynieśliśmy przede wszystkim poczucie tej odpowiedzialności i respekt do otoczenia, które zmieniamy naszymi projektami.
– Czy śląska szkoła architektury była związana z konkretnymi ludźmi, z nauczycielami?
TS: – Absolutnie tak. Naszym nauczycielem był prof. Zbigniew Gądek, architekt i urbanista o międzynarodowym rozgłosie. Byliśmy w dobrych relacjach z prof. Mieczysławem Królem, autorem katowickiej Superjednostki. Góralskie pochodzenie i podejście do życia Pana Profesora było bardzo spójne ze śląskim. Jego twórczość w duchu modernistycznym ma swój trwały ślad na Śląsku i warto, by była wciąż wzorcem myślenia o urbanistyce i architekturze jako elementach, które się uzupełniają. Pan Profesor doceniał nasze raczkowanie w architekturze.
MP: – Kolejną osobą jest prof. Jerzy Witeczek. Profesjonalista do bólu, który uczył fachu, rzemiosła, czyli odpowiedzialności za każdą rysowaną kreskę, za którą idą konkretne rozwiązania techniczne, a za nimi – pieniądze.
TS: – Potrafił rozrysować każdy detal architektoniczny do śrubki i wymagał tego od studentów. Obserwowaliśmy tych mistrzów, nabieraliśmy doświadczenia, a przede wszystkim przeświadczenia, że nasz zawód jest po prostu zawodem rzemieślniczym, który polega na obcowaniu z mistrzem, ciągłym praktykowaniu i nabieraniu doświadczenia w czasie, z każdym kolejnym projektem i realizacją. Z młodszego pokolenia naszych mistrzów zawsze wymieniamy tandem Andrzej Duda – Henryk Zubel, z którymi zrobiliśmy w czasach studenckich kilka konkursów.
MP: – Kolejne nasze doświadczenie, które miało istotny wpływ na archistudio, to staż w Holandii, który pozwolił na spojrzenie na architekturę, jaką chcieliśmy tworzyć, z jeszcze z innej perspektywy niż dała uczelnia.
TS: – Upewniliśmy się w priorytetach. W Holandii na początku lat 90. obcowaliśmy z superracjonalnym i oszczędnym budownictwem, któremu towarzyszyła nowoczesna, a czasami niemal eksperymentalna myśl architektoniczna. Wszystko bardzo spójne, kompatybilne ze śląskim myśleniem i tradycją budowania.
– Zwróciliście uwagę na znaczenie urbanistyki. Który z projektów archistudia dobrze, jak się potocznie mówi, siadł w krajobrazie?
MP: – Urbanistyka jest jedną z naszych najważniejszych rzeczy, ona determinuje dobrą architekturę, powstającą w danej przestrzeni. To zagadnienie wiąże się z genius loci. Przykładem może być dom w Małopolsce, który powstał dwadzieścia lat temu. W tym roku pracowaliśmy nad jego faceliftingiem, bo niektóre fragmenty wymagały dostosowania do nowych potrzeb mieszkańców. To co niezmienne i wciąż cieszące oko, to wpisanie domu w krajobraz, którego stał się integralną częścią, zwłaszcza po latach. Jesteśmy również zadowoleni z sądu w Katowicach oraz szkoły w Kazimierzu Dolnym.
– Jaki jest model działalności archistudia? Czy nadal jesteście autorską i kameralną pracownią?
TS: – Motorem każdego biura są projekty większych budynków, które dają możliwość funkcjonowania i rozwoju, jakiego nie zapewnia rynek domów jednorodzinnych. Od lat pozyskujemy zlecenia na projekty obiektów użyteczności publicznej w wyniku wygranych konkursów. Interesują nas ciekawe lokalizacje, budynki ważne dla miasta lub regionu. Konkurs wymaga dużego zaangażowania. Wygrana w konkursie rekompensuje wysiłek i pozwala realizować architekturę archistudia.
– Która realizacja w ciągu trzydziestu lat była najbardziej wymagająca od strony budowlanej? Gdzie było najwięcej trudności wykonawczych?
MP: – Bardzo trudne rozwiązania techniczne związane z betonem licowym zawierał projekt sądu okręgowego w Katowicach. Projekt powstał w 2004 r., kiedy firmy budowlane uczyły się realizacji elementów z betonu architektonicznego wykonywanego na budowie. Rozwiązania z betonu nie były tak popularne jak obecnie. Wyzwaniem było osiągnięcie odpowiedniej jakości. Większość wykonawców wolała prostsze rozwiązania, z użyciem prefabrykatów lub substytutów udających beton. Jednak rozwiązania zawarte w projekcie zostały utrzymane.
TS: – Wyzwaniem był strop nad portalem wejściowym. W pierwszej kolejności wylany został strop, płyta o grubości osiem cm z osadzonymi wieszakami, a później, nad nim, powstała zasadnicza konstrukcja nośna z belek prefabrykowanych z betonu sprężonego. Teoretycznie powinno być odwrotnie (śmiech). Zależało nam na żywym betonie, który jest dużo ciekawszy niż prefabrykowany. Strop musiał być lany, tak jak lane z betonu licowego są ściany zewnętrzne. Ostatecznie osiągnęliśmy spójny efekt.
– Budynek sądu w Katowicach w 2010 r. zdobył główną nagrodę w naszym konkursie, a dwa lata później jedną z równorzędnych nagród otrzymała siedziba sądu i prokuratury w Radzyniu Podlaskim.
TS: – Prawdopodobnie byliśmy prekursorami w stosowania betonu na taką skalę, jaką prezentowaliśmy w projektowanych przez nas budynkach. Sąd w Radzyniu Podlaskim był pierwszym budynkiem w Polsce, w którym użyto wielkoformatowych betonowych prefabrykatów barwionych w masie. Później, zwłaszcza w ostatnich latach, stało się to popularne. Stojąc przed budynkiem widać skalę tych prefabrykatów. Prawie nikt nie chciał podjąć się ich wykonania. W końcu przyjechały ze Śląska, z betoniarni w Żorach, gdzie ich kolorystykę dobieraliśmy w kolejnych próbach, zanim przejechały przez Polskę kilkaset kilometrów i trafiły na budowę.
– Czy rozwiązania trudne albo prekursorskie zdarzały się w domach indywidualnych?
MP: – Teraz dużo się mówi o podejściu ekologicznym w projektowaniu również domów jednorodzinnych. Już wiele lat temu jeden z naszych inwestorów zastrzegł, że nie wolno używać żadnych materiałów, które są w jakikolwiek sposób przetworzone lub w wyniku obróbki utraciły walory i cechy naturalnego budulca. Niezwykłe było również pytanie o utylizację budynku w przyszłości i jej odniesienie do aspektów ochrony środowiska. Wtedy nikt jeszcze nie zadawał tego typu pytań.
– Chodzi o Dom w Krajobrazie, który zdobył wyróżnienie w konkursie Polski Cement w Architekturze w 2009 r.
MP: – Tak. Stąd też pomysł betonowego stropu, podłogi oraz konstrukcji domu, szczerości i naturalności betonu jako wielkoformatowego kamienia, wykorzystanego jako budulec i elementy wykończenia wnętrz. Podobnie z drewnem, które towarzyszy i uzupełnia płaszczyzny betonowe w formie parkietu mocowanego na gwoździach oraz okien z drewna cedrowego nieimpregnowanego, odpornego na warunki atmosferyczne i upływ czasu. Utylizacja tych elementów jest łatwa i nie rodzi niebezpieczeństwa dla środowiska.
– W kontekście 30-lecia warto poruszyć temat starzenia się architektury. Czy wracają Państwo do dawnych realizacji z myślą, jak się starzeją i jakie wnioski można z tego wyciągnąć?
MP: – Myślenie o tym, jak budynek będzie zachowywał się w czasie swojego życia i jak będzie się starzeć, związane jest z aspektem racjonalności proponowanych rozwiązań, a nie mody na styl lub materiały, z jakich jest zbudowany. Jest to zbieżne z filozofią projektowania śląskiej szkoły architektury. Budujemy na lata a nie na chwilę.
TS: – Zdecydowanie inaczej zachowuje się w czasie materiał elewacyjny z wykorzystaniem tynku na styropianie, który jest tylko pozornie tańszy w realizacji, a faktycznie mniej odporny na warunki atmosferyczne, tym samym droższy w utrzymaniu. Beton, cegła klinkierowa, naturalne drewno to materiały, które procentują w okresie życia budynku.
– Archistudio bywa kojarzone z budynkami sądów. Czy jest jakaś ogólna zasada, według której powstają takie projekty? Nie myślę o funkcjonalności…
TS: – Dlaczego? Rozwiązania funkcjonalne budynku są właśnie priorytetem dla jego wartościowania. Sądy są najbardziej skomplikowanymi budynkami użyteczności publicznej pod względem układu pomieszczeń, ich wzajemnych relacji oraz komunikacji, jaką należy zapewnić dla różnych użytkowników. W sądzie z wydziałami karnymi muszą być zaprojektowane trzy drogi: droga publiczności, sędziów i zatrzymanych. Ich prowadzenie musi być niezależne i bezkolizyjne. Budynek zaprojektowany dla wydziałów karnych sądu rejonowego i sądu okręgowego w Zielonej Górze był pod tym względem najbardziej skomplikowany, w stosunku do innych obiektów będących w naszym portfolio. W pracy konkursowej jako jedyni rozwiązaliśmy bezkolizyjnie ten skomplikowany problem. Wyzwaniem projektowym dla budynków sądów jest również zapewnienie i wydzielenie stref bezpieczeństwa, co staje się w tych obiektach priorytetem.
– Na mnie, zwykłym odbiorcy architektury, wrażenie robi betonowa fasada sądu w Katowicach, a nie układ funkcjonalny… Laik patrzy na majestat budynku publicznego, który powinien być widoczny.
MP: – Sąd kojarzy się z majestatem i powagą instytucji. Budynek powinien być odzwierciedleniem tych cech. Majestat nie jest jednak priorytetem, lecz wynika z innych, nie mniej ważnych cech budynku. Są nimi funkcjonalność, logika użytkowania i poruszania się po budynku, aby odpowiadały warunkom pracy i funkcji, której służą. Te wszystkie elementy wynikają również z lokalizacji budynku w strukturze miasta i jego centrotwórczej funkcji. To wszystko składa się na priorytety, jakie towarzyszą nam przy projektowaniu sądów. Naszą rolą jest ich analiza i połączenie w funkcjonalną i strukturalną całość. Majestat jest ich wynikiem. Błędem byłoby bowiem szukanie majestatu, aby do niego dopasować inne założenia niezbędne dla prawidłowej pracy budynku. Tego byśmy nie zrobili.
– Czy przez ostatnie trzy dekady zauważacie zmiany w podejściu architektów do betonu?
MP: – Beton jest dla nas współczesnym wielkoformatowym kamieniem, który poprzez swoją strukturę i tożsamość wpisuje się w podejście pro nature, gdy coraz większą wagę przykłada się do oszczędności surowców. Zainteresowanie betonem w architekturze rośnie, ponieważ coraz bardziej zwracamy uwagę na trwałość i sposób, w jaki budynek zachowuje się w czasie. Beton niewątpliwie daje poczucie trwałości konstrukcji i elewacji, podobnie jak dawne kamienne budowle, okładziny ścian lub posadzek, które przetrwały wieki. Ważne jest jednak, aby korzystać z naturalnych właściwości materiału. Nie uważam, aby trzeba było szukać w nim perfekcji na miarę udawania struktury lub kolorystyki, których w sposób naturalny nie posiada. Perfekcyjnie wykonany biały beton, z którego powstaje jeden z ważnych budynków w Warszawie, w mojej ocenie zaprzecza naturalności i szczerości materiału, choć niewątpliwie pokazuje nowe możliwości jego zastosowania. Uważam, że wciąż warto korzystać z tego, co w betonie jest naturalne, z podkreśleniem szczerości i surowości materiału, który niczego nie udaje.
– Jakie działania mogłyby, waszym zdaniem, sprzyjać podnoszeniu się jakości architektury w Polsce?
TS: – Architektura to sztuka kształtowania i transformacji przestrzeni. Jakość tych działań stanowi o jakości naszego życia. Ta kreacja powinna dążyć do najwyższej jakości, bo jej mecenasami jesteśmy my – społeczeństwo. Na co dzień korzystamy z budynków żłobków, przedszkoli, szkół, szpitali, bibliotek, sądów i wielu innych obiektów sektora użyteczności publicznej. To ten segment budownictwa kształtuje świadomość społeczeństwa o jakości architektury. To one tworzą wizerunek architektury jako części kultury. Stąd odpowiedzialność architektów za udział w tym procesie. Budując w trybie „zaprojektuj i wybuduj” lub przetargu na najniższą cenę, nigdy nie osiągniemy jakości w architekturze. Konkurs architektoniczny daje inwestorowi możliwość wyboru najlepszego rozwiązania i wydania środków publicznych w racjonalny sposób.
MP: – Ważna jest zmiana myślenia. Coraz częściej odzyskiwanie i wykorzystywanie tego, co już jest i może otrzymać kolejne życie, a nie budowanie od nowa, staje się wyzwaniem naszych czasów. Otacza nas zabudowa, przestrzeń często zaniedbana, która kiedyś służyła innym celom, a dzisiaj, niemal porzucona, podlega degradacji. W dynamicznie zmieniającym się świecie chyba nikogo nie stać na takie marnotrawstwo. Jest to spojrzenie proekologiczne. Modernizacje i adaptacje to transformacja zastanej struktury do nowych celów Jest to myślenie przestrzenią, którą już mamy do dyspozycji i której warto dać nowe przeznaczenie. Przyszłościowa wydaje się również prefabrykacja, która daje możliwość szybkiego i taniego budowania. Jest to szczególnie istotne w okresie kryzysu mieszkaniowego. Czy polska architektura pójdzie tą drogą? Nie wiem.
– Wróćmy do architektury śląskiej. Który budynek na Śląsku jest wam najbliższy albo który uważacie za szczególnie wartościowy?
MP: – Z nowych realizacji na pewno Muzeum Śląskie. Nie mam wątpliwości, że znalazło się we właściwym miejscu, o właściwej porze, pod szyldem architektury wpisującej się we wszystkie bliskie mi wartości w projektowaniu. Tworzy absolutnie współczesną i ponadczasową przestrzeń zarówno urbanistyczną, jak architektoniczną, z przesłaniem respektu dla miejsca, kultury i wartości, jakie są na Śląsku. Urzeka mnie tam wszystko, o czym rozmawiamy, czyli pragmatyzm, skromność, szczerość, genius loci. To jest architektura o jakości, której wszystkim życzę.
TS: – Zawsze zachwycało mnie planetarium w Chorzowie. Jest to budynek z czasów fascynacji architekturą kosmiczną, podobnie jak Spodek, ale Spodek jest obiektem o większej skali. Jako dziecko mieszkałem w pobliżu planetarium, więc często chodziłem tam na projekcje. Jest to genialny budynek, który przez wiele lat nieremontowany zaczął chorować, podupadać. Dostał jednak szansę na uzyskanie drugiego życia, którą dał konkurs architektoniczny na jego rozbudowę, w mojej ocenie bardzo udaną. Urzeka mnie, że rozbudowa budynku jest neutralna i nie zaburza założenia urbanistycznego. Z wielką kulturą i pieczołowitością odrestaurowano istniejący budynek, jego kamieniarkę, dach, sztukaterie, wnętrza. Ta inwestycja to kolejny dowód, że sprawdza się formuła wyłaniania projektu w drodze konkursu. Jako środowisko śląskich architektów SARP walczyliśmy o ten konkurs. Udało się wyłonić zespół, który sprostał wyzwaniom, przywrócił rangę i świetność tego obiektu.
– Dziękuję za rozmowę.
Paweł Pięciak
Pracownia archistudio studniarek + pilinkiewicz jest prowadzona przez Tomasza Studniarka i Małgorzatę Pilinkiewicz, absolwentów Wydziału Architektury Politechniki Śląskiej, którzy w 1990 r. otrzymali Nagrodę Roku SARP za najlepszy dyplom. Po studiach projektanci odbyli praktykę zawodową w Holandii i Wielkiej Brytanii, a w 1992 r. założyli w Katowicach autorską pracownię. Niektóre realizacje archistudia: Sąd Rejonowy w Siemianowicach Śląskich (2013), Sąd Rejonowy w Koninie (2012), Sąd Rejonowy i Prokuratura Rejonowa w Radzyniu Podlaskim (2011), Sąd Okręgowy w Katowicach (2009), Dom Industrialny w Mikołowie (2022), Dom (Nie)Powtarzalny w Mikołowie (2021), Dom V-House w Pyskowicach (2014), Dom 3×1 w Tychach (2011), Dom Śląski w Katowicach (2005), Dom w Krajobrazie II (2005), Dom w Krajobrazie I (2003), Dom Mieszkać Wzdłuż w Bytomiu (1999), Gminny Zespół Szkół w Kazimierzu Dolnym (2018), Muchowiec Active Park w Katowicach (2018), Storczykarnia przy Zamku w Łańcucie (2008).
Małgorzata Pilinkiewicz była m.in. prezesem Krajowej Rady Izby Architektów RP (2018-2022). Tomasz Studniarek był m.in. prezesem SARP Oddział Katowice (2003-2006 i 2006-2009) oraz członkiem Prezydium Zarządu Głównego SARP (2009-2012). Architekci aktywnie działają społecznie i są znani z licznych inicjatyw na rzecz jakości architektury i podniesienia kultury zagospodarowania przestrzeni na Śląsku, zwłaszcza w Katowicach. Są laureatami nagród i wyróżnień, w tym za Architekturę Roku Województwa Śląskiego w 2014 r. Byli też nominowani do Mies van Der Rohe Award 2013. Od 2009 r. archistudio otrzymało dwie nagrody i dwa wyróżnienia w konkursie „Polski Cement w Architekturze”.