Aktualności / Skyliner i skyline

Skyliner i skyline

Fotografia chwytająca w kadrze warszawski skyline wkrótce po wykonaniu staje się nieaktualna. Budynki wysokie rosną jeden po drugim, a w chwili pisania tych słów największa koncentracja niebotyków ma miejsce w promieniu czterystu metrów od ronda Daszyńskiego na Woli. Skyliner, szósty najwyższy budynek stolicy, który stanął po południowo-zachodniej stronie ronda, zdobył równorzędną trzecią nagrodę w XXVI konkursie Polski Cement w Architekturze.

Najsmaczniejsze kadry amerykańskiego downtownu można złapać w okolicach mostu Siekierkowskiego i szerzej – z prawego brzegu Wisły, patrząc od południowego wschodu. Częścią panoramy po lewej stronie takiego ujęcia będzie dzielnica Wola, która w ostatniej dekadzie stała się wielkim (jednym z największych w Europie) placem budowy biurowców i osiedli mieszkaniowych. W tempie wznoszenia drapaczy chmur Wola przejęła pałeczkę z rąk Północnego Śródmieścia. Wprawdzie jeden z pierwszych wzniesionych w Warszawie wieżowców powstał w pierwszej połowie lat 70. na Muranowie (Intraco – 138 m), to w Śródmieściu, gdzie króluje ikoniczny Pałac Kultury i Nauki – 237 m, w dekadzie gierkowskiej zaczęto stawiać trzy wieżowce w stylu zachodnim (hotel Marriott – 170 m; Intraco II – 150 m i niższy hotel Forum – 111 m). Budowa pierwszego trwała aż dwanaście lat. Budynków wysokich w umownej okolicy Dworca Centralnego przybywało po 1989 r. (m.in. Warszawskie Centrum Finansowe – 165 m; Ilmet – 103 m), ale prawdziwy wysyp inwestycji w Śródmieściu miał miejsce na początku lat dwutysięcznych (m.in. Inter Continental – 164 m; Rondo 1 – 192 m; Złota 44 – 192 m). Drugie dziesięciolecie XXI wieku reprezentują takie budynki jak Q22 – 195 m i Cosmopolitan – 160 m (wszystkie podawane wysokości są całkowite i uwzględniają zwieńczenia-iglice budynków). Pierwszym zwiastunem przesuwania się centrum biurowo-biznesowego w stronę Woli, a granicą między dzielnicami jest współcześnie aleja Jana Pawła II, był Warsaw Trade Tower na rogu Chłodnej i Towarowej – 208 m. W momencie otwarcia w 1999 r. biurowiec był absolutnym rodzynkiem w zaniedbanym i pogrążonym w letargu rejonie miasta, ale na pocieszenie przez długie siedemnaście lat mógł się przedstawiać jako drugi, po Pałacu Kultury, najwyższy budynek w mieście. W 2016 r. został zepchnięty na trzecie miejsce przez powstały po sąsiedzku kompleks Warsaw Spire – 220 m, a w 2022 r. spadł z podium, w związku z otwarciem imponującego Varso Tower (najwyższy budynek w Unii Europejskiej, na granicy Śródmieścia i Woli – 310 m). Tymczasem do odległego od Warsaw Trade Tower o niecałe 800 m ronda Daszyńskiego w marcu 2015 r. została doprowadzona druga linia metra, która radykalnie usprawniła komunikację w dzielnicy. Na terenach po dawnych kompleksach przemysłowych robotniczej Woli i działkach bezpośrednio sąsiadujących z terenami kolejowymi jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać żurawie.

Zła sława dzielnicy, zwanej kiedyś Dzikim Zachodem, którą tak barwnie, jako królestwo ruder oraz warszawskiego półświatka, przedstawił Leopold Tyrmand w powieści „Zły”, odeszła w zapomnienie. Wola była dzielnicą robotników, PRL-owskich zakładów, kamienicznych ostańców i niebieskich ptaków. Nieodwołalnie zmienia się w królestwo białych kołnierzyków i nowych mieszczan. Deweloperzy lokują tu największe pod względem powierzchni inwestycje mieszkaniowe i biurowe. Przy okazji nieliczne ocalałe fabryki, jak Norblin, są zamieniane w zagłębia restauracji. Zmiany dokonują się w szaleńczym tempie i Skyliner jest jednym z owoców tej koniunktury. Kompleksy biurowe, wśród nich budynki wysokie, szczelnie otoczyły rondo Daszyńskiego z czterech stron. Inwestycje oferują, w zależności od tego, z ilu obiektów się składają, od prawie 50 do 90 tys. mkw. powierzchni na wynajem. Skyliner powstawał od jesieni 2017 r. do początku 2021 r. Sąsiaduje o miedzę z budowanym w podobnym czasie zespołem The Warsaw Hub, złożonym z trzech budynków, z których najwyższy mierzy 130 m. Po północno-zachodniej stronie ronda w 2016 r. został rozbudowany kompleks Proximo (skromne trzynaście pięter, ale na rozległej działce). Strzelistość wraca po północno-wschodniej stronie ronda, w kompleksie Generation Park, ukończonym w 2021 r. Najwyższy z trzech budynków tego zespołu mierzy 140 m. Wreszcie po stronie południowo-wschodniej najbardziej nowojorskiego z warszawskich skrzyżowań w latach 2017-21 powstał smukły Warsaw Unit, który wspiął się do 202 m i na liście najwyższych stołecznych wież zajmuje piąte miejsce. Jeśli wziąć pod uwagę wszystkie biurowce, które stoją w odległości dwustu metrów od ronda Ignacego Daszyńskiego, to oferują one ok. 350 tys. mkw. powierzchni komercyjnych, czyli więcej niż połowę całego potencjału biurowego, jaki istniał w Łodzi w 2022 r. Do zadumy nad gwałtownymi odmianami losu może pobudzić myśl, że międzynarodowy kapitał znalazł najlepsze warunki do inwestowania w miejscu, które kiedyś nazwano imieniem przedwojennego nieprzejednanego socjalisty.

Drapacz chmur o funkcji biurowej to budynek, którego projekt nie powstanie w pracowni indywidualisty. Złożoność problematyki inżynieryjno-budowlanej jest tak duża, że moment twórczy, zawsze obecny u ambitnych ludzi, musi się znaleźć się w cieniu innych zagadnień. Od projektantów wymaga się raczej maksymalnego wykorzystania dostępnych narzędzi technologicznych i umiejętności organizacyjnych zespołu. Wymaga się doświadczenia w prowadzeniu inwestycji o podobnej skali złożoności. Między innymi z tego powodu przez wiele lat funkcjonowania polskiego kapitalizmu projekty warszawskich wysokościowców powstawały w zachodnich zespołach projektowych, wzorowo zorganizowanych na kształt korporacyjnej maszyny. Jednak wiele polskich pracowni już na początku transformacji gospodarczej podążyło wzorem zachodnich i w podobny sposób sprofesjonalizowało swoją działalność, aby skuteczniej odpowiadać na potrzeby rynku. Nie jest to zarzut ani pochwała, lecz stwierdzenie faktu. Zajęło to wiele lat. Z biegiem czasu na pierwszy plan w architekturze wybił się czynnik szeroko pojętego profesjonalizmu, zamiast swobodnie rozumianej twórczości. Profesjonalizm rozumiemy tu jako bezosobowe rozwiązywanie zagadnień technicznych i proceduralnych na najwyższym poziomie. Być może (zresztą) sprzeczność między tymi pojęciami jest pozorna. Niemniej, w architekturze gwałtownie rośnie znaczenie technologii, więc do klasycznych pojęć czy odwiecznych kryteriów szturmem wdarły się tematy wydajności, optymalizacji, elastyczności, efektywności energetycznej czy ekologii materiałów. Parametry przenikalności cieplnej szyb są równie ważne jak wypracowana w gronie utalentowanych ludzi smukłość formy (w niebezpiecznej wersji tego zjawiska rolę architektów mogą wręcz przejąć tak zwani dostawcy rozwiązań).

Najlepszym testem na wspomniany profesjonalizm i umiejętności organizacyjne zespołu projektantów może być budynek wysoki i kilka polskich pracowni podjęło tę rękawicę samotnie albo we współpracy z zachodnimi partnerami. Autorzy Skylinera podjęli się zadania samodzielnie. Byli do niego świetnie przygotowani, ponieważ APA Wojciechowski specjalizuje się w dużych inwestycjach komercyjnych i na tym polu osiąga sukcesy również za granicą. W tym segmencie pracowania zdobyła zaufanie największych inwestorów. Skyliner jest więc modelowym biurowcem albo wzorowym zakładem przemysłowym XXI wieku, w którym na powtarzających się piętrach pracują nowi wolscy robotnicy, lecz o znacznie wyższym statusie społecznym – białe kołnierzyki. W ten sposób wyburzane hale „brudnych” zakładów radiowych (Kasprzaka) czy lamp elektrycznych (Róży Luksemburg) zastąpiono zakładami wytwarzającymi „czystsze” produkty gospodarki opartej częściowo na wiedzy, częściej na przetwarzaniu danych, różnych formach administracji albo obsługi klienta. Architektura i technologie są w nich podporządkowane maksymalnemu wykorzystaniu potencjału budynku wysokiego stojącego na małej działce, a wewnątrz mają zapewnić komfort wykonywania pracy (na wielki plus gospodarek krajów cywilizowanych trzeba zapisać, że zwraca coraz większą uwagę na organizację i warunki pracy; w budownictwie ma to odzwierciedlenie m.in. w certyfikacji WELL, która skupia się wyłącznie na samopoczuciu i zdrowiu użytkowników).

Skyliner wzorowo realizuje program i to wystarczający powód, aby pochwalić projektantów za profesjonalizm. Jak wspomniano – stopień komplikacji materii na styku architektury, konstrukcji, technologii, bezpieczeństwa i funkcji jest ogromny. Tym ciekawsze wydają się wszystkie szczeliny istnienia, rzeczy nieoczywiste, w których architektom udaje się zrobić krok więcej. Takim miejscem jest przyziemie budynku. W Skylinerze przyziemie zostało opracowane jako (niemal) samodzielna część wieży, która uzupełnia tkankę miejską w poziomie ulicy. W szklanym pawilonie funkcjonują usługi nastawione na klientów, którymi najczęściej będą pracownicy, zjeżdżający na lunch, ale miejsce z zasady jest otwarte dla każdego. Jak ważne jest powiązanie budynku z otoczeniem, niech świadczy smutny przykład pierwszej wolskiej wieży – Warsaw Trade Tower. Wsobny biurowiec samą architekturą wysyłał surowe ostrzeżenie, że obcy nie ma w nim czego szukać, a nawet, żeby się do niego nie zbliżać. Tak budowano ćwierć wieku temu. Dla autorów Skylinera myślenie o mieście jako o złożonym organizmie, który należy pielęgnować, jest już naturalną częścią ich rzemiosła. Charakter pawilonu został podkreślony odcięciem i lekkim przesunięciem kostki w stosunku do wyższych kondygnacji, dzięki czemu w partii przyziemia odsłania się w całej okazałości betonowa ściana konstrukcyjna, biegnąca w górę wąską lizeną na wysokość prawie dwustu metrów. Drugą nieoczywistą (wykraczającą poza wyobrażenia na temat budynku biurowego) rzeczą jest strefa wejściowa. Przekraczając próg Skylinera znajdziemy się w dużym, majestatycznym i staranie wypracowanym holu. Nie jest to recepcja ani przestrzeń służąca „rozprowadzaniu” interesantów po pionach komunikacyjnych. Wnętrze przypomina siedzibę instytucji publicznej i jest to zasługa przyjętych rozwiązań przestrzennych, ale przede wszystkim materiałowych. We wnętrzu poruszamy się intuicyjnie, nie błądzimy, ponieważ dyspozycje przestrzenne są klarowne. Hierarchia w przestrzeni została zaprowadzona przez rząd okrągłych betonowych kolumn. Są to (prawdopodobnie) najwyższe tego typu kolumny w warszawskich budynkach. Powagę wnętrzu nadaje monolityczna ściana żelbetowa, która jest częścią trzonu konstrukcyjnego wieżowca.

Ściana w lobby ma wysokość czterech zwykłych pięter. W jej dolnej części zostały „wydrążone” wnęki holi windowych, podkreślone kanelowanymi prefabrykatami z betonu architektonicznego. Posadzka powstała z dobrej jakości lastriko, a ciężkie (lepiej powiedzieć – solidne) materiały są kontrapunktowane drewnem. W monumentalnym wnętrzu, wzdłuż szklanej fasady, łagodnie wznoszą się schody. Nie jest to klatka schodowa czy droga wiodąca do konkretnego celu. Architekci nazwali je z dużą przesadą „schodami hiszpańskimi”, na wzór rzymskiego zabytku. Przesada ma jednak swój cel. Jest nim zwrócenie uwagi, że pewne rozwiązania powstają nie tylko z powodów pragmatycznych. Kaskada szerokich stopni wznosi się jednocześnie w środku i na zewnątrz budynku, przedzielona pośrodku fasadą ze szkła. Szklaną kurtynę można jednak rozsunąć, dzięki czemu deus ex machina powstaje otwarte miejsce, łączące wnętrze z zewnętrzem. W ciepły dzień schody mogą zamienić się w kawiarniane tarasy albo widownię kina letniego czy spektaklu (czas pokaże, czy miejsce naprawdę będzie żyło w ten sposób). A z wysokości tarasów widać kolejny punkt (szczelinę istnienia), który wymyka się schematom. Mowa o pasażu między Skylinerem a sąsiednim kompleksem The Warsaw Hub. Dwie inwestycje dzieli kilkanaście metrów – nie więcej. Obie powstawały w podobnym czasie i po tej samej stronie ronda. Wkraczamy na teren projektowania przestrzeni publicznej wokół budynków: Skyliner i The Warsaw Hub miały różnych inwestorów, a granica własności przebiega środkiem wąskiego przesmyku. Dzięki porozumieniu między inwestorami (niezwykle rzadki i godny pochwały przypadek) granica ta nie jest widoczna. Pasaż między budynkami został zaprojektowany jednolicie, w geometrycznym układzie, z małą architekturą i drzewami. To skromne miejsce nie jest błahe, na jakie z pozoru wygląda. Wkrótce stanie się fragmentem niemal dwukilometrowej drogi spacerowej, która połączy Starą Ochotę z okolicami ulicy Chłodnej na Woli. Jej częściami będą kładka nad Dworcem Głównym, przejście przez osiedle 19. Dzielnica, rondo Daszyńskiego, plac Europejski przed wieżowcem Warsaw Spire i alejki w nowym kompleksie Browarów Warszawskich.

Trzydzieści powtarzalnych pięter jest przeznaczonych na wynajem. W połowie wysokości Skylinera znajduje się kondygnacja techniczna, cofnięta za linię fasady. W tym miejscu, tak samo jak w przyziemiu, ukazują się filary konstrukcyjne wieży. Piętra powtarzalne powstawały przy użyciu systemu samowznoszącego ATR. Jego cechą jest podnoszenie konstrukcji, wraz ze zintegrowanym deskowaniem, za pomocą siłowników hydraulicznych. Zamontowany na piątej kondygnacji ATR wspinał się aż do zwieńczenia wieży. Wykonawca zakładał, że każde piętro zostanie zbudowane w pięć dni. Pierwsza realizowana kondygnacja powstała w dziewięć dni, kolejna dzień krócej, następna w siedem dni, aż osiągnięto założony, pięciodniowy czas budowy. Systemowi towarzyszą osłony przeciwwiatrowe; system opasuje budynek i wspina się wraz z postępem prac. Na każdą kondygnację zużyto 600 m sześc. betonu. Słupy konstrukcyjne na piętrach biurowych odsunięto od fasady (przeszklonej od podłogi po sufit). Również od narożników słupy zostały odsunięte o kilka metrów. Dzięki temu na wszystkich piętrach, w przeszklonych narożach, widać niczym niezakłóconą panoramę Warszawy.

Takie krajobrazy w biurowym slangu nazywa się widokami dyrektorskimi. Poza tym sto procent powierzchni przeznaczonej do pracy znajduje się w pobliżu okien. Z ostatnich pięter architekci uformowali zwieńczenie Skylinera. Konstrukcja wieży (na ośmiu najwyższych kondygnacjach) opada na południe, ścięta ostrym narzędziem. Wyostrzony szpic drapie chmury od strony ronda, a ze środka wieży dodatkowo wyrasta latarnia, która podnosi Skylinera o kolejne dwadzieścia metrów. Na opadającym dachu powstały kaskadowe tarasy z niezbędnymi urządzeniami technicznymi; na najwyższym znajduje się mały punkt widokowy. Dach został przykryty stalową kratownicą, która maskuje maszynerię; dzięki czemu z lotu ptaka zwieńczenie Skylinera prezentuje się jednolicie. W samym szpicu zwieńczenia powstała zaskakująca przestrzeń – bardzo wysoka (pięć-sześć pięter) hala, która, po przeprowadzeniu prac wykończeniowych, ma stać się miejscem dostępnym dla osób z zewnątrz. Pierwszorzędny punkt widokowy, we wnętrzu o imponującej wysokości, to magnes, który ściągnie do podniebnego skybaru zawsze głodną wrażeń warszawską publiczność. Sukces miejsca jest gwarantowany, zwłaszcza że na górę można się dostać windą prosto z ulicy. Architektom zależało na stworzeniu, w samym zwieńczeniu Skylinera, miejsca poza schematem, miejsca z oddechem, które zaskakuje rozmachem i cieszy, trochę na przekór zasadzie maksymalnego wykorzystania każdego metra kwadratowego w budynku stricte komercyjnym. Wyżej wznosi się już tylko wąska latarnia – ostro ścięta betonowa ściana. Zewnętrza krawędź tej ściany płynie w dół w formie żłobionej lizeny, przez całą wysokość, całą fasadę wieży, aż do parteru, spinając klamrą wszystkie piętra i wszystkie funkcje.

Kilometr rur ułożono na każdym piętrze, aby obsłużyć (wyłącznie) urządzenia utrzymujące komfort termiczny w pomieszczeniach, a system obsługi bezdotykowej ułatwia przemieszczanie się wewnątrz budynku i tzw. optymalizację transportu pionowego. Uwięzieni między systemami klimatyzacji a schematami optymalizacji ruchu, jako ważnymi punktami współczesnego budownictwa, z radością witamy każdy moment wyzwolenia. W dzisiejszej architekturze wartością samą w sobie stają się twórcze momenty, wnoszone przez projektantów do zapiętego pod szyję perfekcyjnego programu. To światło widać w szczelinach istnienia; ono potrafi się przebić przez system nieubłaganej standaryzacji.

Paweł Pięciak

Budynek biurowo-usługowy Skyliner, Warszawa, ul. Prosta 67

Autorzy: APA Wojciechowski Architekci, architekci Szymon Wojciechowski, Michał Sadowski
Współpraca autorska: Salma Amarin, Iga Bednarz, Jerzy Biel, Piotr Cieślukowski, Justyna Dąbek, Aneta Decyk, Max Dobkowski, Sergiusz Frąckiewicz, Piotr Gałecki, Michał Grabski, Grzegorz Gurgacz, Katarzyna Jabłońska-Bida, Piotr Janczewski, Agnieszka Kalinowska-Sołtys, Karina Konieczny, Małgorzata Kosieradzka, Jarek Kubik, Beata Książek, Magda Maciąg, Paweł Majewski, Agnieszka Marach, Agnieszka Matys-Rudomino, Aleksandra Mroczek, Anita Mucha, Maciej Nowosielski, Monika Próchnicka, Magda Rachuta, Antonella Sassano, Katarzyna Gniewiewska-Sierakowska, Marta Wierusz, Karol Wojnarowski
Architektura krajobrazu: RS Architektura Krajobrazu
Konstrukcja: ARBO, Warbud SA
Projekt instalacji: INTEC
Projekt wykonawczy elewacji: Studio Profil
Generalny wykonawca: Warbud SA
Inwestor: Karimpol Polska Sp. z o.o.
Powierzchnia terenu: 7288 m2
Powierzchnia zabudowy: 2485 m2
Powierzchnia użytkowa: 70950 m2
Powierzchnia całkowita: 92 086 m2
Kubatura: 358 028 m3
Powierzchnia biur: 38150 m2
Powierzchnia usługowa: 3750 m2
Realizacja: 2017-2020

Galeria Zdjęć