Aktualności / Wszystko przed nimi
Jak radzi sobie absolwent Wydziału Architektury Politechniki Wrocławskiej, który w 2006 roku otrzymał główną nagrodę w konkursie Architektura Betonowa za najlepszą pracę dyplomową roku? Bardzo dobrze. Dziś Łukasz Reszka i jego wspólnik Maciej Kowaluk prowadzą pracownię 3XA, która zatrudnia aż czterdzieści dwie osoby i ma w dorobku takie wyróżnienia, jak Nagroda Roku SARP czy nagroda World Architecture Festival w Amsterdamie dla jednego z dziesięciu najlepszych budynków biurowych na świecie.
– Jako pracownia otrzymaliśmy sporo nagród. Dla mnie jedną z najważniejszych w życiu jest ta w formie piramidy, którą otrzymałem na zakończenie studiów – mówi Łukasz Reszka. Do konkursu Architektura Betonowa absolwent zgłosił projekt ekumenicznej kaplicy, która wraz z bramami i ścieżką łączącą urbanistycznie kilka miejsc została osadzona w tak zwanej Dzielnicy Czterech Świątyń we Wrocławiu. – Interesowała mnie wówczas architektura sakralna, więc przygotowałem nieszablonowy projekt pod okiem dr Ady Kwiatkowskiej, która prowadziła dyplomy trochę filozoficzne, na pograniczu metafizyki i architektury – wspomina architekt. Łukasz Reszka pochodzi z Puław i na miejsce studiów wybrał Białystok. Jednak po pierwszym roku przeniósł się do Wrocławia, przeczuwając, że właśnie zaczyna się dobry czas dla tego miasta. Na początku tego wieku Wrocław stał jeszcze w blokach startowych. – Oceniałem, że ma wielki potencjał i dopiero zaczyna się zabudowywać. Dziś widać, że między rokiem 2002 i 2021 jest przepaść. Wrocław niesamowicie ruszył do przodu, bardzo korzystnie się zmienił i wiele jest w planach. Dla nas, ciągle młodej pracowni, jest to idealna sytuacja. Mamy już realizacje w centrum i kolejne projekty w toku – ocenia architekt.
•
Z przyszłym wspólnikiem poznali się na studiach, ale zanim założyli własną firmę, siedem lat pracowali u innych. Najważniejsze doświadczenie zdobyli w Maćków Pracowni Projektowej, bardzo szanowanym wrocławskim biurze. Praca u Zbigniewa Maćkowa była nauką zdobywania samodzielności. Łukasz Reszka prowadził tam jedną z grup projektowych, a one w strukturze pracowni miały stosunkowo samodzielną pozycję. – Było to jak prowadzenie własnej firmy w cudzej firmie, ponieważ trzeba było rozstrzygać o ważnych rzeczach, łącznie z wyceną projektu, pilnowaniem budżetu czy rozliczeniem pracowników w mojej grupie – zauważa. Bycie architektem prowadzącym oznaczało branie odpowiedzialności. Największą realizacją prowadzoną przez Reszkę była budowa specjalistycznego szpitala wojewódzkiego z lądowiskiem dla śmigłowców. Przy samym projekcie wykonawczym pracowało do dwudziestu architektów, nie licząc armii technologów, branżystów czy instalatorów.
•
W 2007 roku Zarząd Inwestycji Miejskich we Wrocławiu ogłosił konkurs na nowy budynek Liceum Ogólnokształcącego nr 5 przy ulicy Ślężnej. W ramach prowadzonej przez siebie grupy projektowej Łukasz Reszka i Maciej Kowaluk zaproponowali koncepcję, która wygrała konkursową rywalizację. Ten świetny projekt, z wysuniętymi przed bryłę betonowymi kostkami, w których zostały umieszczone laboratoria, nie miał jednak szczęścia i długo nie wychodził poza sferę planów. Budowa szkoły ruszyła dopiero po ośmiu latach, ponieważ wcześniej priorytetem były inwestycje związane z organizacją Euro 2012. Wtedy architekci prowadzili już własną pracownię, więc nie brali udziału w powstawaniu dzieła, którego byli współautorami. Piąte liceum jest dziś pokazywane jako przykład wzorowego budynku przeznaczonego dla edukacji, zdobyło też wyróżnienie w XXII konkursie Polski Cement w Architekturze.
•
– Osiągnąłem dużo, więc nadeszła pora, aby przejść na swoje – mówi architekt o kolejnym etapie życia. Jednak założenie własnej firmy jest skokiem na głęboką wodę, ponieważ rozpoczyna się praktycznie od zera. Na rynku architektury może najcenniejszym kapitałem są już zrealizowane rzeczy, którymi można udowodnić własną wartość. Inwestorzy patrzą na to, co powstało, więc dorobek jest trampoliną do kolejnych zleceń. Pracownia 3XA zaczynała w trzy osoby i co roku zmieniała lokalizację. Najpierw pracowali we wspólnych przestrzeniach coworkingowych, dzieląc biurka i korytarz z ludźmi, którzy szukali w różnych branżach szczęścia na rynku, ale tego typu partyzantka nie mogła długo trwać. Szukali więc zleceń, które dają stabilizację. – Uznaliśmy, że jeżeli własną działalność zaczniemy od małych rzeczy, to tak zostanie i trudno będzie przejść na większą skalę. Wcześniej mieliśmy doświadczenie w dużych realizacjach, więc jako samodzielne biuro od razu szukaliśmy dużych – Łukasz Reszka tłumaczy strategię firmy. Udało się nawiązać współpracę z dużą firmą deweloperską, dla której zaprojektowali osiedle mieszkaniowe o powierzchni ponad 38 tysięcy metrów mieszkalnego PUM-u. Dzięki tej współpracy mogli przeprowadzić się do dwóch baraków stojących na zapleczu budowy osiedla. – Gdy człowiek rozkręca firmę, każda złotówka jest na wagę złota, ale jesienią musieliśmy dochodzić do pracy w gumowcach albo torbach foliowych założonych na buty – tłumaczy architekt. – Poza tym zawsze chcieliśmy być fair wobec pracowników. Nauczyliśmy się tego u Zbyszka Maćkowa, że ludzi trzeba zatrudniać na umowę o pracę, żeby było uczciwie. Od początku działalności tak robimy – dodaje.
•
Pracownia rozrastała się. Tymczasem któregoś dnia na zapleczu budowy wybuchł pożar. Ogień obejmował kolejne baraki. Straży udało się opanować żywioł w momencie, w którym pożar dotarł do kontenerów zajmowanych przez architektów. Języki ognia ślizgały się po sufitach, ale z pomieszczeń udało się uratować dobytek, w tym najważniejszą rzecz – komputery. Pracownia musiała na pewien czas zakotwiczyć w lokalu wynajętym od miasta. Gdy sytuacja finansowa ustabilizowała się, nabyli parter domu przy ulicy Kasprowicza, by po trzech latach stwierdzić, że sto pięćdziesiąt metrów to znów za mało dla rozrastającej się firmy. Dlatego jesienią 2019 roku kupili dużą poniemiecką willę z ogrodem, zbudowaną na początku XX wieku w kolonii Zalesie na wschodzie Wrocławia. O willi będzie jeszcze mowa.
•
Któregoś dnia do pracowni zgłosił się klient z Pisza na Mazurach. Na obrzeżach miasta chciał zainwestować w budynek, w którym znajdzie się duży magazyn wyrobów farmaceutycznych i siedziba jego firmy. Zadanie nie wyglądało na twórcze. W obiektach produkcyjnych czy magazynowych prawie nie zwraca się uwagi na jakość projektu, rozumianą jako indywidualny charakter budynku. Jeszcze mniej można było oczekiwać w średniej wielkości mieście w województwie warmińsko-mazurskim. Tymczasem właściciel Bialmedu zaskoczył projektantów. Wyraźnie dał do zrozumienia, że chodzi mu o jakość architektury. Zaprosił do rywalizacji kilka pracowni i w zamkniętym przetargu wybrał dwa projekty. Wśród nich znalazła się koncepcja przygotowana przez 3XA. – Byliśmy jednak na gorszej pozycji, ponieważ z Wrocławia na Mazury jest daleko i właściciel Bialmedu nie wierzył, że będziemy przyjeżdżać co tydzień i pilnować budowy. Bardzo wyraźnie zobowiązaliśmy się do tego. Był to rozstrzygający argument i klient nam zaufał – podkreśla Łukasz Reszka. Inwestor dał architektom praktycznie wolną rękę. W rozmowach sugerował tylko, aby… gotowy budynek zdobył jakąś nagrodę. Tej jednej rzeczy projektanci nie mogli zagwarantować, życie jednak przynosi niespodzianki. Trywialna w funkcji, ale bardzo harmonijna i spokojna w formie hurtownia medykamentów, stojąca na skraju lasu, stała się jedną z wizytówek miasta; widoczną z drogi prowadzącej do Pisza od południa. Bialmed rzeczywiście zaczął być nagradzany – tak jak pragnął inwestor. Zdobył Nagrodę Roku SARP jako najlepszy obiekt biurowy w Polsce i znalazł się w finale WAF w Amsterdamie jako jeden z dziesięciu najlepszych biurowców świata w kategorii: produkcja energii i recykling. – Jest to bowiem obiekt praktycznie zeroenergetyczny, w stu procentach zasilany gruntowymi pompami ciepła, z pełną fotowoltaiką i mnóstwem recyklingowych rzeczy wykorzystanych w projekcie. Jak na budynek magazynowy jest to ewenement, ale właściciel zdecydował się na droższe rozwiązania, chcąc ograniczyć koszty eksploatacyjne – tłumaczy architekt.
•
Pracownia doczekała się projektu, który stał się fundamentem jej rozwoju. – Biuro pracuje w trzech segmentach: biurowym, mieszkaniowym, przemysłowym i właśnie przemysł dał nam największy impuls do rozwoju, ponieważ są to obiekty wielkoskalowe, mające kilkadziesiąt, nawet kilkaset tysięcy metrów kwadratowych, co daje dobre finansowanie i troszeczkę stabilizacji – zauważa Reszka. Sława Bialmedu dotarła do firmy Daimler AG, która zleciła architektom wykonanie projektu jednej z trzech hal fabryki Mercedesa w Jaworze, w której produkuje się baterie fotowoltaiczne do samochodów. – Na Mercedesie zrobił wrażenie Bialmed, a na kolejnych inwestorach to, że pracowaliśmy dla Mercedesa – śmieje się architekt. Pracownią zainteresowali się Włosi, którzy w Kielcach planują otworzyć fabrykę części do samochodów. Hala o powierzchni ponad 52 tysięcy metrów jest obecnie na etapie projektu budowlanego.
•
Pracownia 3XA może nie miałaby dzisiejszej (stabilnej) pozycji, gdyby architekci pracowali w innym mieście. Wrocław od dwóch dekad jest szczęśliwym miejscem do uprawiania architektury. Składa się na to kilka przyczyn, jak zachowana poniemiecka struktura urbanistyczna czy przemyślana polityka inwestycyjna samorządu. W mieście jest wyczuwalny ruch umysłowy, którego efektem są dojrzałe i chyba niespotykane gdzie indziej inicjatywy, jak budowa modelowego osiedla WuWa 2, którego daleką inspiracją jest niemiecka wystawa mieszkań i pracy z 1929 roku. 3XA wzięło udział, razem z innymi architektami, w zbiorowej kreacji współczesnej WuWy, która funkcjonuje pod nazwą Nowe Żerniki. Łukasz Reszka i Maciej Kowaluk z zespołem przygotowali i zrealizowali na terenie Nowych Żernik kwartał mieszkaniowy i trzy budynki punktowe. To modelowe osiedle jest odpowiedzią środowiska architektów i urbanistów na chaos przestrzenny w polskim budownictwie mieszkaniowym. Spośród wrocławskich realizacji 3XA można wymienić jeszcze dwie inwestycje dla Vantage Development. Olbrzymiej skali budynek stoi przy ulicy Legnickiej 33, naprzeciw „bunkra”, czyli Muzeum Współczesnego. Legnicka jest główną arterią biegnącą ze Śródmieścia na zachód i łączy wrocławską Starówkę ze Stadionem Miejskim. Z kolei w Porcie Popowice architekci projektują wieżę mieszkalną wysokości 85 m oraz budynki w najbardziej newralgicznej części osiedla – wzdłuż portu.
•
– Naszą mocną stroną są wnętrza, mamy prężny dział graficzny i wnętrzarski, więc jesteśmy w stanie robić niezależnie architekturę, niezależnie wnętrza albo wszystko w jednym obiekcie – mówi szef pracowni. Jeszcze w początkach działalności podjęli współpracę z telewizją Canal+. Powstała wówczas seria autorskich programów, w których były pokazywane kulisy powstawania projektów wnętrz (chodziło o prywatne pokoje) od koncepcji do realizacji. Współpraca ze światem mediów była dla młodych architektów jedynie „ścieżką obok drogi”, jednak dała cenną rozpoznawalność, a taki kapitał jest nie do pogardzenia. W tej chwili 3XA ma na koncie ok. 50 tys. metrów zaprojektowanych powierzchni biurowych. Warta uwagi jest biurowa część hali Bialmedu (siedziba firmy), gdzie zostały wykorzystane naturalne materiały. – Wnętrza są mazurskie w wyrazie, niekrzykliwe, spokojne, z kamieniami, fornirami oraz indywidualnie projektowanymi motywami na balustradach. Ich klimat jest więc trochę skandynawski – tłumaczy projektant. 3XA pracowała nad wnętrzami znajdującymi się m.in. we wrocławskim domu towarowym Renoma, a na etapie koncepcji znajdują się projekty holi i otoczenia dwóch budynków Centrum Biurowego Lubicz w Krakowie.
•
Czy Łukasz Reszka ma mistrzów, których ceni? – Zawsze podziwiałem twórczość Tadao Ando i Davida Chipperfielda. Nie są może dla nas bezpośrednimi wzorami, ale szanuję kierunek, w którym podążają. Na pewno łączy ich zamiłowanie do naturalnych materiałów, szczególnie betonu. Dla mnie bardzo ważne jest stosowanie szczerych materiałów, które dobrze się starzeją, trwałych i odpornych, takich jak nielakierowana stal, naturalne okładziny z drewna, panele z prasowanej wełny, które patynują się tak dobrze jak corten – mówi architekt. W realizacjach 3XA z pewnością nie ma jednego dominującego materiału, który byłby znakiem rozpoznawczym pracowni, tak jak beton stał się pieczęcią-podpisem dwóch wyżej wymienionych twórców. Ten materiał pojawia się jednak w wielu projektach biura prowadzonego przez Reszkę i Kowaluka. Właśnie trwa rozbudowa starostwa powiatowego we Wrocławiu. W strefie wejściowej tego mocno przeszklonego gmachu znajdą się białe betonowe prefabrykaty. Projekt konkursowy na budynek dydaktyczny Uniwersytetu Warszawskiego przy ulicy Furmańskiej zakładał budowę całego obiektu z prefabrykatów. Projekt konkursowy szpitala onkologicznego w Gliwicach przewiduje wykonanie prefabrykowanej elewacji. Przygotowywana jest budowa prywatnej willi w Świeradowie-Zdroju, gdzie ściana zewnętrzna będzie wykonana w ryflowanym betonie. Łukasz Reszka jest szczególnie przywiązany do jednego z najwcześniejszych projektów 3XA. Chodzi o rewitalizację placu w Górze Puławskiej w województwie lubelskim. Przestrzeń została zaaranżowana w tak cenionych przez niego naturalnych materiałach: cortenie, drewnie i betonie. Ten skromny plac w niewielkiej miejscowości (właściwie wsi pod Puławami) znalazł się w finale konkursu „Życie w architekturze” i reprezentował Polskę na wystawie architektury państw Grupy Wyszehradzkiej. Ciekawy betonowy budynek powstał w Lublinie przy Krakowskim Przedmieściu 34. Posesja pierwotnie składała się z kamienicy frontowej i trzech niepodpiwniczonych oficyn w złym stanie, z których jedna zawaliła się. Zadaniem architektów było połączenie obiektu w funkcjonalną całość na potrzeby domu handlowego. W tym celu między kamienicą a oficynami zbudowano łączniki, a dziedziniec przykryto szklanym dachem. Natomiast utracona oficyna została (po uzgodnieniu z urzędem konserwatorskim) odbudowana we współczesnej formie i pozostawiona w surowym żelbecie.
•
Stoimy przed dużą willą przy ulicy Moniuszki 34 we Wrocławiu, w której trwa remont. Dom będzie siedzibą pracowni. – Na początku dwudziestego wieku również działali ówcześni deweloperzy. Ten rejon Wrocławia został podzielony na parcele i zabudowany domami, które były kupowane przez zamożnych Niemców – mówi Reszka. Willa pochodzi z lat 1912-13, a ostatni właściciel w roku 1939 dobudował wiatrołap i przebudował strefę wejściową. Okazuje się, że w tamtych czasach nie było niczym dziwnym, że różne elementy w domach czy kamienicach wykonywano z betonu. W willi przy Moniuszki portale, schody wejściowe, opaski i parapety były betonowe, ale z biegiem czasu uległy destrukcji. 3XA właśnie próbuje te elementy odtworzyć. Została nawiązana współpraca z firmą, która przygotuje formy na odlewy, aby możliwie wiernie odwzorować oryginalne detale. Dla architektów nie jest to tylko sztuka dla sztuki. Obecnie pracują przy budynku mieszkalnym na pobliskim osiedlu Sępolno, które jest olbrzymim niemieckim założeniem urbanistycznym w typie miasta-ogrodu, z lat międzywojennych. Problemem Sępolna (problemem całej współczesnej Polski) są termomodernizacje budynków prowadzone bez zachowania pierwotnej tektoniki fasad i detalu. Ocieplenie przykrywa budynki jednolitym, najczęściej prymitywnym płaszczem styropianu i tynku. Budynki, niegdyś wyrafinowane lub przynajmniej przyzwoite w wyrazie, zamieniają się w banalne. W przypadku kamienicy na Sępolnie architekci projektują ocieplenie domu (od tego nie ma ucieczki), ale jednocześnie chcą odtworzyć betonowe elementy fasady – opaski, portale, gzymsy – i zamocować je w miejscu poprzednich, jednocześnie wysuwając na specjalnych łącznikach (izokorbach) przed pogrubione lico. W ten sposób ma zostać zachowany pierwotny, przestrzenny charakter fasad. Do odlewania elementów zostaną przygotowane specjalne formy. – Praca z betonem w obiektach zabytkowych może być fascynująca – kończy architekt. Tymczasem remont własnej siedziby idzie zgodnie z planem i połowa zespołu już zdążyła wprowadzić się do starego-nowego domu. Przyszłe projekty, konkursy, koncepcje będą przygotowywane w tym miejscu. Wszystko przed nimi.
Paweł Pięciak