Aktualności / Autorzy domu sprawiedliwości
Rozmowa z Błażejem Hermanowiczem i Stanisławem Rewskim z warszawskiej pracowni HRA Architekci*. W XXI konkursie „Polski Cement w Architekturze” pracownia otrzymała II nagrodę za realizację siedziby Sądu Rejonowego w Siedlcach.
– Co jest teraz ważne w architekturze? Panów pierwsza intuicja?
Stanisław Rewski: – W tej chwili ważne jest, żeby budynki powstawały w duchu zrównoważonego rozwoju. To znaczy, żeby swoim wydatkiem energetycznym nie przerastały celu, jakiemu mają służyć. Architektura przekształca środowisko i nie jest mu bezpośrednio przyjazna. Chodzi więc o racjonalne budowanie z punktu widzenia zużywania energii; w taki sposób, żeby nasza planeta cierpiała w jak najmniejszym stopniu.
Błażej Hermanowicz: – Budynki zawsze powinny być funkcjonalne i trwałe. Powinny dobrze działać i przez to, że dobrze działają – dłużej żyć. Myślę o trwałości i funkcjonalności również pod względem budowlanym. To bardzo ważne.
– Architekci mają swoje sposoby na to, by być rozpoznawalnymi. Czy realizacje wychodzące z biura HRA coś łączy? Jakaś charakterystyczna cecha?
SR: – Nie nam to sądzić. Użytkownik widzi bądź nie widzi podobieństw estetycznych lub ideowych między realizacjami. Gdyby spojrzeć na naszą twórczość szerzej, można znaleźć wspólne mianowniki, ale nie są one nachalne. Nie mamy realizacji na siłę podobnych jedna do drugiej. Nasza architektura nie jest z założenia smutna albo wesoła. Natomiast pewne rozwiązania przestrzenne, jak na przykład sposób prowadzenia osoby, która przemieszcza się po budynku, są podobne w wielu projektach. Pytanie, w jaki stopniu zauważalne. Na pewno obce jest nam podejście typu: „Jeżeli dosłownie nie odciśniemy linii papilarnych na budynku, to nie będzie nasz projekt”.
BH: – Wiemy jednak od naszych klientów, że zdarza się im rozpoznać nasz projekt po jego cechach. Jakieś wyróżniki powtarzające się, może bezwiednie, istnieją, ale nie są bezpośrednie. Nie projektujemy na przykład wyłącznie szklano-białych budynków o silnym modernistycznym rysunku – zupełnie niezależnie od miejsca i przeznaczenia. Jesteśmy otwarci. Próbujemy różnych form, barw i materiałów.
– A co Panów osobiście fascynuje, gdy mówimy o kształtowaniu przestrzeni?
SR: – Zawsze interesowałem się historią budowy miast i zabytkami. To wprowadziło mnie tylnymi drzwiami do architektury. Byłem zafascynowany dawną architekturą, która wydaje mi się doskonała pod względem warsztatowym. Fascynuje mnie rękodzielniczy sposób wykonywania budynków w dawnych czasach. Mam wrażenie, że w wyniku rozwoju najrozmaitszych technologii zanika niestety świadomość tego, że świetny budynek może być wykonany ludzkimi rękoma. Ta wartość architektury gdzieś nam ucieka. Dlatego w budynku sądu w Siedlcach staraliśmy się, między innymi rękami Michała Chrzanowskiego, który jest naszym najlepszym człowiekiem do takich zadań – żeby ten budynek wiernie oddawał to, że jest zaprojektowany do końca. Przemyślany do końca. Pracowaliśmy w taki sposób, żeby było widać, że wszystko zostało od początku wymyślone przez ludzi, a nie mechanicznie sklejone z różnych gotowych rozwiązań.
– To pewnie trudne, ponieważ na rynku rządzą dostawcy systemowych rozwiązań. Taki duch czasu.
SR: – Staram się, żeby w architekturze było widać pracę ludzkich rąk. Nawet jeżeli nie jest to dosłownie wykute w kamieniu, tak jak kiedyś. To jest mój romantyczny sentyment do tego, co było. Zdaję sobie sprawę, że tak nie ma i nie może być. Dlatego staram się, żeby przynajmniej w tej warstwie wymyślania architektury i sposobu jej zbudowania było widać pracę i myśl człowieka.
– Panie Błażeju, a Pana osobiste fascynacje przestrzenią?
BH: – U mnie inaczej niż u Stanisława, źródłem fascynacji była raczej architektura współczesna, szczególnie japońska. Czytałem dużo o rozwiązaniach przestrzennych i prostocie materiałów. Japońskie, wschodnie podejście do przestrzeni jest zupełnie inne niż europejskie. Wyjątkowe wrażenie robiła na mnie architektura Tadao Ando. Jest to już historia architektury współczesnej, budynki nieco romantyczne względem rzeczywistości, w której przychodzi nam się odnaleźć. Minimalizm, który wypływa m.in. z architektury japońskiej, nie jest powszechny w świecie. Dla mnie wartościowe jest to, że można coś zrobić równie dobrze, a prościej, przez co bardziej ponadczasowo. W architekturze japońskiej wyraz budynku może być określony przez jeden bardzo silny materiał, na przykład beton, który jest jednak czymś drugorzędnym wobec formy, która go kształtuje.
– W realizacjach HRA widać dość duże zróżnicowanie, jeśli chodzi o materiały budowlane.
BH: – Budynki powstają z wielu materiałów, ale ich ogólne wrażenie jest najczęściej kształtowane przez jeden mocny materiał, który nadaje charakter całości. W Polsce, co ciekawe, materiałem, z którym architekci muszą się nieustannie mierzyć, jest tynk. Nam również było dane obcować z tynkiem (śmiech). Śmieję się, ale realia rynkowe są takie, że jest to najbardziej ekonomiczny materiał elewacyjny. Poza tym jest powszechny i dość plastyczny. Udawało nam się, pracując z tynkiem, robić ciekawe formy. Projektujemy jednak z użyciem różnych materiałów. W portfolio mamy zrealizowane budynki ceglane, szklane, betonowe. W kilku miejscach staraliśmy się użyć cortenu. Jest to naturalnie zardzewiała stal, szorstka, trochę brutalna, widać po niej upływający czas. Taki materiał, tak samo jak surowy beton, staje się w oczach architekta szlachetny.
– Jesteście dużą pracownią na warszawskim rynku, najbardziej wymagającym w kraju. Od czego zaczynaliście?
BH: – Pracownia powstała kilkanaście lat temu, ale ważna jest historia wcześniejsza. Naszym głównym wspólnikiem jest Wojciech Hermanowicz, który w latach 90. prowadził biuro Majewski-Wyszyński-Hermanowicz i było to jedno z większych biur w tamtym czasie. Z kolei ja studiowałem ze Stanisławem, razem wyjeżdżaliśmy na stypendia zagraniczne i potem działaliśmy we własnym kameralnym biurze. Zajmowaliśmy się zdobywaniem klientów oraz robieniem koncepcji i szumu (śmiech), a nasze dwie koleżanki architektki sprowadzały to wszystko na bardziej realne tory. W tym czasie zakończyło działalność dawne biuro Wojciecha Hermanowicza. Dostaliśmy od niego propozycję współpracy. Chodziło o zaprojektowanie koncepcji trzech osiedli w Miasteczku Wilanów, czyli tu, gdzie teraz się znajdujemy. Dla mnie i Stanisława była to nowość, do tak dużych przetargów wcześniej nikt nas nie zapraszał. Mieliśmy czas i energię, włożyliśmy mnóstwo pracy i wygraliśmy wszystkie trzy przetargi. Na bazie tych trzech projektów zawiązała się współpraca, która trwa do dziś.
– Zostało coś w Panach z romantycznego okresu, gdy można zdobyć cały świat, ale się nie zdobywa? Pracujecie obecnie w modelu mocno biznesowym.
BH: – Nie do końca. Raz na jakiś czas bierzemy udział w dużych konkursach i mamy osiągnięcia. Sąd w Siedlcach powstał w wyniku wygranego konkursu. Zdobyliśmy II nagrodę ex aequo w międzynarodowym konkursie na nowy budynek orkiestry Sinfonia Varsovia, w którym brali udział architekci z całego świata. W zeszłym roku wygraliśmy konkurs na siedzibę PGNiG w Warszawie. Brały w nim udział najlepsze polskie pracownie.
SR: – System zamówień publicznych i model biznesowy rządzą się innymi prawami. Dobra architektura powinna powstawać również przy komercyjnych, biznesowych zleceniach. Pracujemy dla klientów, którzy są świadomi i odpowiedzialni. Obecnie realizujemy dla prywatnego inwestora w Warszawie budynek komercyjny, który, mam nadzieję, będzie bardzo zauważalny. Powstaje przy ulicy Nowogrodzkiej. Jest betonowy. Można znaleźć w nim pewne podobieństwa w sposobie kształtowania przestrzeni do sądu w Siedlcach. Powstaje on dla inwestora, któremu zależy na tym, żeby w tej ważnej lokalizacji mieć bardzo dobrą architekturę.
– A jakie założenia ideowe stały za nagrodzonym w naszym konkursie Sądem Rejonowym w Siedlcach?
SR: – Działka była olbrzymia i dawała wielkie możliwości. Czasem pracujemy w miejscu mocno zdefiniowanym i musimy zastanawiać się, jak się odnieść do otoczenia. Nie było żadnych urbanistycznych ograniczeń, dlatego mogliśmy nadać nową jakość całemu miejscu. Sytuacja zainspirowała nas do tego, żeby projektować tak, jak niegdyś budowało się pałace palladiańskie – czyli zrobić budynek w układzie idealnym. Zrobić idealny układ rzutu, idealny układ elewacji. Rzadko zdarzają się takie sytuacje. Odniesieniem czysto formalnym była architektura starożytnej Grecji. Grecja jest kolebką demokracji. Analizowaliśmy proporcje budynku, długość, wysokość i kolumnady. Dzisiaj słyszymy, że ten budynek dobrze działa, że użytkownicy są zadowoleni – układ budynku się sprawdza. Nasz budynek mógłby być „sądem typowym”. Mógłby być modelowym, wzorowym typem sądu w mieście średniej wielkości.
– Czy odniesienia do architektury klasycznej są jedynymi właściwymi w tego typu budynku publicznym, czy dopuszczacie Panowie inne rozwiązania?
SR: – Te odniesienia wynikają z charakteru pracy sądu i charakteru środowiska prawniczego. W tym środowisku naturalny jest pewien konserwatyzm. Awangardowy budynek mógłby być niestosowny, wprowadzać atmosferę chimeryczności, która nie jest pożądana w pracy sądu. Budynek siedziby Sądu Rejonowego w Siedlcach jest bez wątpienia zrozumiały, łatwo się w nim poruszać, nie ma tu labiryntów korytarzy budujących niepokój. Stojąc w holu, można całość ogarnąć wzrokiem. Obiekt jest otwarty i transparentny.
BH: – Instytucja sądu jest poważna i nie ma tu miejsca na ekstrawagancję. Sąd wymaga koncentracji. Wyroki sądowe są kluczowe dla życia wielu ludzi. Nasz budynek nie jest więc szczególnie ekscentryczny. Natomiast jestem sobie w stanie wyobrazić bardzo różną architekturę w budynkach publicznych, ponieważ budynki publiczne mają wiele funkcji.
SR: – Sąd to wyjątkowa funkcja. Sąd, może jeszcze więzienie, prokuratura. Jest kilka mocnych funkcji, gdzie potrzebna jest absolutna powaga. Gdybym miał projektować wydział matematyki albo nanotechnologii uczelni wyższej, taki budynek pewnie nie miałby betonowej kolumnady w układzie klasycznym. W sądzie szukaliśmy wyciszenia. Sądzenie to bardzo ciężka praca, jest w niej napięcie. Wyczuwa się też zdenerwowanie stron. Dlatego za pomocą przestrzeni próbowaliśmy zneutralizować to napięcie i uspokoić zmysły człowieka.
– Czy chodzi o umiejętne oddziaływanie architekturą na psychikę?
SR: – Byłem w gotowym budynku kilka razy i poczułem, że wprowadza on we mnie poczucie spokoju. Są budynki wprowadzające silne emocje przestrzenne. Wejście do Muzeum Historii Żydów Polskich to wielkie przeżycie. Bardzo dobra architektura, ale zupełnie coś innego. To architektura niemal teatralna nastawiona na zrobienie scenicznego wrażenia. Sam czasem nie wiem, dlaczego dobrze się czuję w tym czy innym budynku. Łapię się na tym, że jakiś budynek na początku nie robi na mnie oszałamiającego wrażenia, a z czasem coraz bardziej lubię w nim być.
– Skąd pomysł na odkryty beton jako główny wyraz architektoniczny?
SR: – Beton jest jednym z niewielu kompletnie szczerych materiałów. Dzisiaj prawie wszystkie budynki są betonowe albo żelbetowe, ale tego betonu właściwie nigdzie nie widać. Szczerość chyba popłaca, zwłaszcza w takim budynku jak sąd. Fascynuje mnie światło w architekturze, to jak się układa, jak odbieramy przestrzeń w zależności od tego, z czego jest zbudowana i jak oświetlona. To, czy w związku z tym czujemy się więksi czy mniejsi i jaki mamy nastrój. Na betonie światło wspaniale się układa, a różnice i niedoskonałości materiału przywodzą na myśl te powstające na ludzkiej skórze. Ponadto jest to rzymski materiał o wspaniałej tradycji.
BH: – Mieliśmy okazję, żeby skorzystać z materiału, który ma szlachetne walory – wytrzymałość, trwałość i szorstkość. Jest zróżnicowany i ma ciężar optyczny. Sąd to poważna instytucja, chyba najpoważniejsza z możliwych poza muzeami o treści związanej z martyrologią. Współcześnie nawet w architekturze budynków rządowych jest coś lżejszego, mniej poważnego. Nad Reichstagiem zbudowano szklaną kopułę, w ratuszu w Londynie można spacerować wokoło i zaglądać przez szybę do sali, gdzie debatują radni. Jednak budynek sądu powinien być poważny i trochę wyizolowany. Beton nadaje się do wyrażenia charakterystyki tej jednej z najpoważniejszych funkcji.
– Gdy patrzycie Panowie na swoje budynki sprzed dziesięciu lat, to myślicie: „byłby dobry dziś” czy raczej „zestarzało się niestety”?
SR: – Najbardziej lubimy te zespoły urbanistyczne i osiedla, gdzie tematem były nie tylko same budynki, ale całe założenia. Nad Jeziorem Gocławskim jest osiedle naszego autorstwa. Jest to miejsce, gdzie dziś mógłbym zamieszkać. Można powiedzieć, że powstała tam „wysokiej jakości przestrzeń mieszkalna” – w budynkach i przede wszystkim między budynkami. W architekturze mieszkalnej chodzi bardziej o przestrzenie między budynkami, a nie o same budynki. Budynki na osiedlach, które powstają w Polsce, są na podobnym poziomie, co budynki na osiedlach, które powstają na przykład w niektórych dzielnicach Paryża. Problemem jest jednak urbanistyka polskich miast i jej konsekwencje.
BH: – Dlatego lubimy te osiedla, na które mieliśmy wpływ urbanistyczny, czyli działka była na tyle duża, że można było wprowadzić kompozycję budynków. Wspomnę tu o osiedlu „Oaza” w Miasteczku Wilanów, gdzie mieliśmy dużą, ponadtrzyhektarową działkę. Udało nam się zaprojektować na niej wewnętrzną urbanistykę. Punktowce są otoczone dłuższymi budynkami, które stanowią barierę od ulicy. Z zewnątrz są większe budynki, wewnątrz mniejsze. Jest wspólny teren zielony. Inwestor zastosował bardzo solidne materiały. Jako architekci ciągle musimy rozwiązywać problemy przestrzenne. Jestem zadowolony z budynków, w których projektowaniu brałem udział.
– Dziękuję za rozmowę
Paweł Pięciak
HRA Architekci (Hermanowicz Rewski Architekci) powstało w 2004 roku w wyniku połączenia sił projektantów: architekta Wojciecha Hermanowicza – byłego wspólnika MWH Architekci, ważnego warszawskiego biura architektonicznego lat 90., z biurem architektów Błażeja Hermanowicza i Stanisława Rewskiego. Od roku 2017 grupa firm HRA i HRA Architekci. Dziś firma współpracuje z ponadstuosobowym zespołem, co stawia ją w czołówce największych polskich biur architektonicznych. HRA specjalizuje się w dużych deweloperskich projektach biurowych i mieszkaniowych. Niektóre warszawskie projekty i realizacje: osiedle Wilno na Targówku (2009-13); osiedle Saska (2009-14); budynek Grzybowska 4 (2009); siedziba firmy Pol-Aqua (2010-12); Riviera Park (2016-18); Warsaw Trade Tower (2009); Platinum Towers (2008-10)