Aktualności / Droga samuraja
Rozmowa z architektami Aleksandrem Bednarskim i Mariuszem Komrausem. Pracownia SLAS Architekci otrzymała drugą nagrodę w XXVI konkursie Polski Cement w Architekturze oraz nagrodę specjalną Stowarzyszenia Producentów Betonu Towarowego w Polsce za salę koncertową przy Państwowej Szkole Muzycznej w Jastrzębiu-Zdroju.
– Jako absolwenci Politechniki Śląskiej zostaliście Panowie uformowani przez szkołę promującą bardzo wyraziste idee odnoszące się do architektury i wykonywania zawodu.
Aleksander Bednarski: – Z wykształcenia jesteśmy urbanistami i architektami. Kadra pedagogów była mocno zorientowana na proces w architekturze, który jest zresztą w jakimś sensie związany z samym przemysłem. Były sytuacje, kiedy pedagodzy prostowali nasze szalone pomysły, ucząc nas na początku rzetelnego rzemiosła, a dopiero później wymagali czegoś więcej.
Mariusz Komraus: – Politechnika Śląska uczy mocno racjonalnego podejścia do projektowania. Oczywiście finalnie wszystko zależy od studenta, jego talentu, predyspozycji i wrażliwości. Są dwie strony studiów. Jedną jest dobra dydaktyka, ale drugą musi być podatny grunt i chęć zdobywania wiedzy, chęć poszukiwania i rozwijania się. Staramy się we własnej pracy bardziej podążać właśnie za pragmatyzmem i logiką, niż za szeroko pojętą „estetyzacją” lub byciem artystą.
– Co było dla Panów pierwszym ważnym doświadczeniem w zawodzie?
MK: – Myślę że udział i zwycięstwo w konkursie Europan. Europan to jeden z najbardziej prestiżowych cyklicznych konkursów urbanistyczno-architektonicznych na świecie, skupiony na poszukiwaniu innowacyjnych rozwiązań urbanistycznych i strategii rozwoju miast w Europie. Podczas pracy nad konkursem poczuliśmy, że wspólnie możemy odkrywać ciekawe rzeczy i przy okazji spędzać czas w dobrym towarzystwie (śmiech).
AB: – Wiele renomowanych pracowni wygraną w tym konkursie ma w swoim portfolio, więc zwycięstwo było dla nas wielkim osiągnięciem i mobilizacją do dalszej pracy. W tym konkretnym przypadku chodziło o zagospodarowanie fragmentu promenady na wybrzeżu w Opatii w Chorwacji, czyli przestrzeń publiczną na styku miasta z morzem.
MK: – W tym czasie byliśmy w Irlandii, „krainie deszczowców”, więc jak zobaczyliśmy tę plażę i słońce, to od razu pomyśleliśmy, że to dobre miejsce, żeby jeździć na nadzory (śmiech).
– Uważacie się Panowie za lokalnych śląskich patriotów. Co to oznacza?
MK: – Tutaj się urodziliśmy i to miejsce bardzo nam odpowiada. Tu założyliśmy własne rodziny i tu rozwijamy się, pracując. Śląsk jest na pewno specyficznym regionem. To ogromna aglomeracja, w której przemysł i postęp techniczny odegrały olbrzymią rolę. Mieliśmy na tyle szczęścia, że w dzieciństwie udało nam się jeszcze załapać na ostatki takiego prawdziwego Śląska. Z biegiem czasu z sentymentem słuchamy, jak ludzie tu „godają”.
AB: – Odpowiada nam mentalność ludzi na Śląsku. Pragmatyzm widzimy nawet w urzędach, które starają się wyjść naprzeciw i ułatwić realizowanie wielu procedur, również w architekturze i budownictwie. Ludzie spoza Śląska bywają tym zaskoczeni.
– Jak się to przekłada na pracę biura architektonicznego w Katowicach?
MK: – Staramy się być na pewno uczciwi i szczerzy w tym, co robimy. Czujemy dużą odpowiedzialność za przysłowiową każdą kreskę, którą stawiamy, i wiąże się to z wielkim zaangażowaniem. Praca architekta jest trochę taką drogą samuraja, często okupioną ogromnym wyrzeczeniem. Nierzadko zostajemy wieczorami, pracujemy po godzinach, dyskutujemy. To jest nasza praca. W jej trakcie staramy się odłożyć na bok prywatne ambicje czy preferencje. Projekt jest najważniejszy. Łatwo jest uwierzyć w swój jedynie słuszny i „genialny” pomysł, dlatego tak ważne jest mieć obok siebie rozsądne osoby, do których ma się zaufanie.
– Co w dzisiejszej architekturze śląskiej jest dla was ważne i jakie wartości sami staracie się realizować?
AB: – Projektujemy głównie na Śląsku, ale to nie znaczy, że tutaj wszystko musi być budowane z cegły, bo kontekst mimo wszystko mamy dosyć różnorodny. Najważniejsza jest rzetelność warsztatowa. Budynek powinien być czytelny w strukturze, przejrzysty. Zwracamy uwagę, żeby wyciągnąć z projektu to, co najważniejsze, i zostawić bez dodawania jakiegoś blichtru czy zawoalowania. Interpretujemy każdy temat pod kątem rzetelności, wydawałoby się oczywistych, rozwiązań warsztatowych. Sztuką dla nas jest wyjście małym krokiem poza ten dobry warsztat. Nie szukamy odkrywczych rozwiązań na siłę.
MK: – Bez względu na to, gdzie architektura jest realizowana, ważne jest, aby projekt był odpowiedzią na istotny problem lub zagadnienie. Zauważyliśmy, że im mniejszy budżet inwestycji, tym większa szansa na osiągnięcie nietuzinkowego rozwiązania. Bardzo cenimy realizacje niskobudżetowe, które redukują środki wyrazu do absolutnego minimum. Często przygotowujemy prosty diagram dla projektu, aby wyłuskać jego sedno. Jest to dla nas bardzo ważne ćwiczenie projektowe, które przez cały czas weryfikuje projekt.
AB: – Nasi mistrzowie w szkole zawsze powtarzali nam, że najtrudniej jest zadać właściwe pytanie. Jeżeli po zebraniu wszystkich informacji zadamy właściwe pytanie, przeważnie uzyskujemy właściwą odpowiedź.
– Ktoś napisał, że staliście się „panami od muzyki”, dzięki realizacji sali koncertowej w Jastrzębiu-Zdroju i wygranemu konkursowi na rozbudowę Akademii Muzycznej w Katowicach. Czy w tej etykiecie jest ziarno prawdy?
AB: – Chyba więcej przypadku. Faktycznie tego typu funkcje są niebywale skomplikowane, ale też bardzo wdzięczne. Jako projektanci jesteśmy ciekawi każdego tematu projektowego. Kiedyś zastanawialiśmy się nad formą zdobywania zleceń i doszliśmy do wniosku, że niestety w małych konkursach czy w tematach o małej skali jury rzadko gwarantuje wysoki poziom oceny prac. Zaczęliśmy się rozglądać za tematami, które są oceniane przez ludzi dających gwarancję wysokiego poziomu konkursu i jego rozstrzygnięcia. W ten sposób naturalnie musieliśmy sięgnąć po większe tematy i w pewnym momencie okazało się, że te sukcesy przychodzą.
– Sala koncertowa przy szkole muzycznej otrzymała już co najmniej pięć liczących się nagród, ale stała się też ulubieńcem internautów. Jak Panowie sądzą, skąd ten rezonans?
MK: – Budynek jest na pewno dość efektowny i wzbudza spore zainteresowanie. Na pewno sala jest inna niż realizacje, jakie widać w okolicy. Szczególnie blacha na elewacji jest materiałem absolutnie niezwykłym. Jest pofałdowanym lustrem, które ściąga odbicia z zewnątrz, dając nieprzewidywalne efekty w zależności od pory dnia i roku. Działa wręcz mimetycznie, upodabniając się do otoczenia.
AB: – Budynek jest kontrowersyjny. Można powiedzieć, że to obiekt przemysłowy, który wylądował w tym konkretnym miejscu, jednak takie były uwarunkowania urbanistyczne, taka działka i taki program. Materiały przyszły na samym końcu. Projektując, nie szukamy od razu materialności. Budynek musi przede wszystkim działać urbanistycznie, przestrzennie, funkcjonalnie. Jest to główna zasada i tak ten projekt był prowadzony. Dopiero kolejnym krokiem jest materializacja. Tu zderzyliśmy się z faktem, że masa budynku i jego skala stoją w pewnej sprzeczności z kontekstem parku zdrojowego i dzielnicy zdrojowej. Aby zdematerializować skalę sali koncertowej, zastosowaliśmy stal polerowaną na elewacji, która miksuje, zazębia, rozmywa kontury budynku z otoczeniem. W bardzo delikatny sposób pozwala temu obiektowi zaistnieć.
– Fasada ma zdecydowanie inny charakter niż betonowe wnętrza, które w pełni doceni ten, kto rzeczywiście był w środku.
AB: – Fasada wzbudza u niektórych osób niepokój czy zdziwienie. Nie mieliśmy problemów z akceptacją środowiska architektonicznego, które od początku doceniło tę realizację, ale w komentarzach pod różnego rodzaju artykułami niektóre opinie nie były pochlebne. Widzimy, że jastrzębianie zaczynają się oswajać z nową salą koncertową, a nawet ją doceniać. Ona zaczyna się wpisywać w ten dualny, przemysłowo-zdrojowy jastrzębski kontekst.
– Nasza nagroda z kolei jest przyznawana za użycie betonu i trzeba przyznać, że we wnętrzach go nie brakuje; jest głównym materiałem formującym salę, strefę wejściową i foyer. Jak uzasadniacie ten wybór?
AB: – Decyzję podjęliśmy w chwili przystępowania do projektu budowlano-wykonawczego. Okazało się, że budżet jest na styku i z pewnych rozwiązań, które mieliśmy w głowie, musimy zrezygnować. Powstała nowa strategia ekonomiczna, w której budynek miał być skonstruowany w betonie i w takiej formie zostawiony. Sala stoi blisko ruchliwej drogi, dlatego ściany musiały być mocno pogrubione, aby przegroda dźwiękoszczelna była odpowiednia. Efektem tego jest kompletne wykorzystanie betonu, który stworzył konstrukcję, akustykę i estetykę budynku.
– Może wcześniej powinniśmy zwrócić uwagę na podstawową sprawę: nie mówimy o filharmonii czy operze za trzysta milionów złotych, która staje się wizytówką stolicy województwa, tylko o skromnej sali przy szkole muzycznej dla dzieci i młodzieży.
MK: – Tak, w rzeczywistości jest to rozbudowa niezbyt dużej szkoły.
AB: – Mieliśmy budżet kilkunastu milionów. Są to bardzo małe pieniądze jak na obiekt o tej funkcji. Mimo to staraliśmy się wyrwać ten budynek z poziomu domu kultury i stworzyć przestrzeń, która ma rangę prawdziwej sali koncertowej. Doświadczanie sztuki muzycznej nie jest codziennym przeżyciem. Jest świętem i tego typu budynki są budynkami sacrum, które w przestrzeni publicznej zawsze były w jakiś sposób wyróżniane. Uczniowie cały czas startują w różnych konkursach i od początku powinni oswajać się z tego rodzaju przestrzenią. Korzystanie z instrumentu, jakim jest sala, jest istotne również z pedagogicznego punktu widzenia.
MK: – Sala jest takim swoistym passe-partout dla uczniów-artystów. W jej ramach czują się bardziej docenieni. Jest w tym wszystkim klimat prawdziwej ceremonii i ducha muzyki. Z tego, co wiemy, artyści lubią tu ćwiczyć i występować. Bardzo nas to cieszy.
– Czy szukali Panowie referencji albo oglądali idealne sale koncertowe? Czy istnieje coś takiego?
MK: – Oczywiście analizowaliśmy dobre przykłady sal koncertowych z całego świata celem lepszego poznania pewnych zagadnień związanych z muzyką. Kiedy zbierze się wystarczającą ilość informacji, jest duża szansa na rzetelną odpowiedź projektową i dotknięcie czegoś naprawdę autentycznego.
– W trakcie powstawania sali w Jastrzębiu-Zdroju wygrali Panowie konkurs na rozbudowę Akademii Muzycznej w Katowicach. Jakie są założenia tej rozbudowy?
MK: – Ważny był przede wszystkim kontekst urbanistyczny. Obszar przeznaczony pod rozbudowę stoi na granicy podziału miasta na części północną i południową, a granicę wytyczają tory kolejowe. Istnieje zła tendencja, żeby odwracać się tyłem do takich miejsc. Stanęliśmy przed niebywałą szansą, aby zaprzeczyć tej tendencji i zaznaczyć obecność akademii na styku tych dwóch części miasta. Otwieramy oknem nowy budynek na obie strony, całkowicie na przestrzał.
– Czy w Akademii Muzycznej znajdzie się miejsce na beton?
AB: – Całość struktury jest konstruowana w betonie, który będzie też elementem wykończenia ścian. Nie konkurujemy z bogactwem detalu zabytkowego budynku akademii, który jest dla nas kotwicą i czymś nadrzędnym. Ceglana elewacja starego budynku jest genialna. Jest jedną z perełek Katowic, dlatego na elewację naszego budynku również wybraliśmy cegłę jako materiał oczywisty. W sposób totalny przetwarzamy motyw wycofanych względem siebie rzędów cegieł, charakterystyczny dla śląskiego modernizmu, aby elewacja nowego budynku była tłem i dopełnieniem całego kompleksu.
– W początkach działalności zaprojektowaliście w Katowicach dwa biurowce z surowymi betonowymi wnętrzami. Później oba były wyróżniane wśród najlepszych budynków województwa śląskiego, ale, szczerze mówiąc, to nie był jeszcze łaskawy czas dla surowych wnętrz w budynkach komercyjnych. Jak udało się przekonać klienta do betonu?
MK: – Trafiliśmy na dobrego inwestora, który mieszka niedaleko, zobaczył nas gdzieś przejazdem i postanowił dać nam szansę. W ogóle nie musieliśmy go przekonywać. On po prostu kochał beton, ale z komercyjnego punktu widzenia rzeczywiście jest to odważny materiał. Każda komercja, jak przestrzeń biurowa, musi się sprzedać. Im mniej kontrowersyjnych rozwiązań, tym większy finansowy sukces inwestora. My trafiliśmy na pasjonata architektury, który docenił beton i finalnie nie miał problemu z wynajęciem biur. Szybko znalazły się firmy, które chciały w tych wnętrzach funkcjonować. Typowy inwestor może mieć jednak obawy przed betonem, który często jest traktowany jako coś niedokończonego. Poza tym proces uzyskiwania najwyższej jakości betonu nie jest w stu procentach możliwy do opanowania.
– Zrealizowali Panowie w Chorzowie niecodzienną inwestycję, strefę aktywności z jednolitą betonową nawierzchnią. W betonie, jak nożyczkami w kartce papieru, została wycięta niezliczona ilość kształtów.
AB: – Betonowa płaszczyzna strefy aktywności jest funkcjonalną ścieżką komunikacyjną, po której można się komfortowo poruszać. Beton świetnie nadaje się do jazdy na rolkach czy hulajnodze. Pod tym względem betonowa nawierzchnia sprawdza się znakomicie. Wykluczyliśmy użycie kostki brukowej właśnie ze względu na odczucia drgań. Przestrzeń publiczna powinna się charakteryzować dużym komfortem użytkowania. Beton jest sztucznym kamieniem, ale na pewnym etapie jego płynność pozwala zaistnieć różnym kształtom, co staraliśmy się wykorzystać w projekcie.
MK: – Plac został zaprojektowany jako rama programowa, otwarty system, który był w stanie przyjąć wiele zmian bez uszczerbku dla ogólnego charakteru. Liczne perforacje zostały wypełnione programem, co pozwoliło też zoptymalizować ilość betonu. Plac wydaje się duży, a w rzeczywistości to połączone ze sobą „chodniki”, które zlewają się ze sobą, otaczając projektowany program, w tym istniejące drzewa. Zależało nam, żeby można było się po nim przemieszczać w sposób totalnie płynny. Oczywiście nie zapomnieliśmy o zieleni. Poza istniejącym drzewostanem na placu znajdują się różnobarwne zieleńce, w których posadziliśmy specjalnie dobrane rośliny.
AB: – Przyjemnie jest widzieć zadowolone osoby niepełnosprawne, które bezproblemowo użytkują tę przestrzeń. Plac jest labiryntem różnego rodzaju funkcji i każdy może być pełnoprawnym uczestnikiem tego miejsca.
– Co oznacza nazwa pracowni?
AB: – Nazwa SLAS powstała podczas praktyk w Irlandii i jest skrótem od Silesian Architecture Studio.
MK: – Jako trójka młodych ludzi na emigracji zastanawialiśmy się nad nazwą i doszliśmy do wniosku, że to co nas wszystkich łączy, to Śląsk. Im dalej od domu, tym bardziej czuliśmy ten sentyment do naszego regionu.
– Wracając do architektury śląskiej, który budynek w regionie uważacie za najbardziej wartościowy?
MK: – Takich budynków jest na pewno kilka, niemniej gdybym miał wybrać jeden mocno związany ze Śląskiem, byłby to Bolko Loft Przemo Łukasika. To świetny przykład skromnej i mądrej architektury, wpisujący się w ideę zrównoważonego rozwoju, gdzie adaptuje się stare budynki i dostosowuje do nowych potrzeb. Dzisiaj w świetle kryzysu klimatycznego takie podejście nabiera jeszcze większego sensu, ale wtedy nie było w Polsce zbyt wiele takich realizacji. Ten dom to przejaw dużej świadomości projektanta, który w inteligentny i ciekawy sposób zorganizował sobie przestrzeń do życia.
AB: – Dla mnie Muzeum Śląskie, projekt ze wszech miar śląski, czerpiący z dziedzictwa przemysłowego regionu. Nowy budynek został schowany pod ziemię, co pozwoliło uwolnić teren na górze jako ogrody i przestrzeń publiczną. Elementy technologiczne infrastruktury weszły w mądry dialog z industrialnym i zabytkowym otoczeniem. Jest to projekt kompletny pod względem urbanistyki, architektury i tchnący śląskością, pomimo że autorami są Austriacy.
– Gdyby któregoś dnia cała Panów twórczość miała zniknąć, ale byłaby szansa ocalić jeden własny projekt, to który byście zostawili dla potomności?
AB: – Salę koncertową, gdzie w zeszłym roku odbyło się ponad sto osiemdziesiąt różnego rodzaju imprez i przeszło przez ten budynek ponad szesnaście tysięcy osób. Powoli do nas dociera, jak ważny jest ten obiekt dla miasta i regionu; jak ważny jest jego społeczny aspekt, nie tylko architektura.
MK: – Z zainteresowaniem obserwujemy stronę internetową szkoły. Nie mieliśmy wcześniej możliwości, żeby patrzeć na własną realizację w tylu odsłonach. Zwykle oddaje się budynek do użytku i po jakimś czasie w naturalny sposób zanika z nim kontakt. Tutaj co chwilę czytamy relacje z różnych wydarzeń. Sala żyje. Jest wykorzystywana bardzo intensywnie. To jest niesamowicie budujące uczucie, kiedy widzi się wymierne efekty własnej pracy.
– Dziękuję za rozmowę
Paweł Pięciak
Pracownia SLAS Architekci została założona w Katowicach w 2008 roku. Partnerami w firmie są Aleksander Bednarski (dyplom WA PŚ w Gliwicach – 2001 rok) i Mariusz Komraus (dyplom WA PŚ w Gliwicach – 2000 rok). Przed 2008 rokiem architekci pracowali w biurach projektowych w Katowicach, Warszawie i Dublinie. Pracownia SLAS Architekci jest laureatem licznych nagród i wyróżnień. Ważniejsze z nich: II nagroda w konkursie Polski Cement w Architekturze oraz nagroda specjalna Stowarzyszenia Producentów Betonu Towarowego w Polsce za salę koncertową PSM w Jastrzębiu-Zdroju (2022), I nagroda w kategorii „obiekt” oraz Grand Prix w konkursie Architektura Roku Województwa Śląskiego za salę koncertową PSM w Jastrzębiu-Zdroju (2022); nagroda roku SARP 2022 w kategorii „budynek kultury” oraz Grand Prix (ex aequo) za salę koncertową PSM w Jastrzębiu-Zdroju; nagroda internautów oraz finał Nagrody Architektonicznej tygodnika „Polityka” za salę koncertową PSM w Jastrzębiu-Zdroju (2021); nagroda w konkursie Polska Architektura XXL w kategorii „przestrzeń publiczna” dla strefy aktywności w Chorzowie; Mies van der Rohe Award 2022 – nominacja dla strefy aktywności w Chorzowie; wyróżnienie w konkursie Najlepsza Przestrzeń Publiczna Województwa Śląskiego za strefę aktywności w Chorzowie (2020); I nagroda w konkursie na koncepcję nowego obiektu Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach (2019); wyróżnienie w międzynarodowym konkursie SARP / KBF na Centrum Literatury i Języka – Planeta Lem w Krakowie (2019); I nagroda w konkursie SARP Architektura Roku Województwa Śląskiego za budynek biurowy (2017); wyróżnienie w konkursie SARP Architektura Roku Województwa Śląskiego za budynek biurowy (2013)