Aktualności / Mądra szkoła
– Człowieka najbardziej kształtują mury, o które w dzieciństwie kopie piłkę, a kto wychowuje się w nieprzypadkowej przestrzeni, wyrasta na lepszego człowieka – uważa architekt Zbigniew Maćków. Budynek V Liceum Ogólnokształcącego im. gen. Jakuba Jasińskiego we Wrocławiu zdobył wyróżnienie w XXII konkursie „Polski Cement w Architekturze”.
Projekt szkoły przeleżał w szufladzie prawie dziesięć lat. Taki jest los wielu inwestycji publicznych. W roku 2007 miasto Wrocław zorganizowało otwarty międzynarodowy konkurs architektoniczny na nową siedzibę V liceum. Już ten fakt warto odnotować w sytuacji, gdy w tego typu inwestycjach na porządku dziennym jest praktyka zamawiania projektów w nieszczęsnych przetargach typu „projektuj i buduj”. Szkoła miała zostać przeniesiona ze starego i wyeksploatowanego gmachu przy ulicy Grochowej (starego w cudzysłowie, bo liczył ledwie pół wieku), do nowej siedziby w nowym miejscu. Wybór padł na dzielnicę Krzyki, przy skrzyżowaniu ulic Ślężnej i Kuronia. W konkursie pierwsze miejsce zajęła Maćków Pracownia Projektowa. Inwestycja jednak nie zdążyła ruszyć, bo sprawę, jak wiele innych, zablokował skutecznie światowy kryzys finansowy. Dopiero w 2016 roku miasto rozpisało przetarg na budowę, która trwała piętnaście miesięcy. Lekcje w nowym budynku rozpoczęły się we wrześniu 2017.
•
Jesteśmy już z dala od uporządkowanego, kwartałowego, gęsto zabudowanego miasta. Do rynku mamy w linii prostej ponad trzy kilometry. Rzut oka na mapę dzielnicy Krzyki pozwala zobaczyć, jedna przy drugiej, kilka zwartych zielonych enklaw. Enklawy nie tworzą spójnej całości. Są pozostałością klina napowietrzającego Wrocław od południa. Przecina je teraz sieć miejskich ulic, ruchliwych i uciążliwych, bo mających status dróg krajowych – nr 94 i 98. Traktuje się je jako ważne wylotówki z miasta. W jednej z zielonych enklaw, przy samej granicy z drogą krajową nr 98, znalazła się działka przeznaczona na nową siedzibę renomowanego liceum. Od południa działka sąsiaduje z parkiem Skowronim i rodzinnymi ogrodami działkowymi, od wschodu z parkiem Andersa, a od zachodu z zabytkowym drzewostanem starego cmentarza żydowskiego. Dlatego gdy wczytać się w uzasadnienie jury, przyznającego nagrody w konkursie na projekt szkoły, okaże się, że ważnym argumentem była ilość drzew planowanych do wycięcia. Zwycięski projekt przewidywał usunięcie tylko siedemnastu drzew, ale druga i trzecia nagroda – już około stu. Jak to możliwe? Pracownia Maćkowa najdokładniej prześwietliła miejsce. Na działce, w okresie głębokiego PRL-u, zbudowano otwarty basen z obiektami technicznymi, od lat zdegradowany i nieczynny. Projekt został poprowadzony z grubsza po śladzie fundamentów martwych obiektów zaplecza, a na miejscu niecki basenowej zaplanowano halę sportową. Boisko sportowe ze sztuczną nawierzchnią, obiekt, który wymaga sporo terenu, zostało – to ewenement – zbudowane bezpośrednio na dachu hali gimnastycznej. W ten sposób, minimalizując obrys budynku, udało się zachować parkowy charakter otoczenia, z ponadstuletnim drzewostanem.
•
Szkoła ma kształt litery L. W długim ramieniu litery mieści się właściwa część edukacyjna. Przez całą długość ramienia biegną dwa równoległe trakty: całkowicie przeszklony hol komunikacyjny od strony ulicy i rząd sal lekcyjnych z oknami od strony parku. Tymczasem z przeszklonej fasady wystaje pięć zamkniętych betonowych prostopadłościanów. Żaden nie ma okien, a każdy wystaje pięć metrów przed lico elewacji. W tych oryginalnych strukturach, które fantastycznie dodają smaku architekturze, mieszczą się pracownie i laboratoria przedmiotów ścisłych. Dla nich lepszym rozwiązaniem od bocznych okien jest rozproszone światło górne, dlatego betonowe szuflady zostały wyposażone w świetliki. Pięć zamkniętych kubików urozmaica fasadę i jednocześnie rozprasza uliczny hałas. A pod nimi, w podcieniach stworzyły się nieformalne miejsca spotkań uczniowskich. Krótsze ramię litery L pełni inną rolę. Znalazły się w nim te funkcje, które w naturalny sposób przynależą do wyposażenia każdej szkoły, a jednocześnie mogą służyć mieszkańcom miasta. Ta część szkoły jest otwarta na ludzi z zewnątrz, ich potrzeby i inicjatywy. Wzbogaca ofertę codziennego życia miejskiego. Mowa o dobrze wyposażonej sali gimnastycznej, boisku, bibliotece, salce tanecznej, siłowni, amfiteatrze, małej sali konferencyjnej. Życie uczy, że każda tego typu infrastruktura szkolna jest wynajmowana, przez mniej lub bardziej sformalizowane grupy, na najróżniejsze spotkania, kursy, szkolenia, odczyty, zebrania organizacyjne, wydarzenia kulturalne, zawody sportowe czy zwykłą „grę w kosza” w godzinach wieczornych. Jednocześnie stare budynki szkolne nie są przestrzennie przygotowane do łączenia funkcji edukacyjnej z innymi. Powoduje to masę kłopotów, zaczynając od spraw logistyki i bezpieczeństwa. W V liceum dwa ramiona budynku – dłuższe i krótsze – mogą funkcjonować całkiem niezależnie od siebie. Bardzo wyraźny podział budynku na dwie strefy, zamkniętą i otwartą, był jedną z ważniejszych decyzji projektowych Maćkowa. – Szkoły powinny być budynkami użyteczności publicznej w pełnym tego słowa znaczeniu, to znaczy służyć społeczności; szkoła nie może być wyizolowana; powinna być miejscem integrującym dla dzielnicy czy osiedla. Biblioteka szkolna może być przecież biblioteką osiedlową, te instytucje nie muszą się dublować. W sali sportowej może ćwiczyć każdy. Na boisku chętnie zagra młodzież. Aby tak się stało, należy przygotować właściwe ramy przestrzenne i to jest nasze zadanie – uważa architekt.
•
Co powinien mieć na uwadze architekt, gdy projektuje budynek szkoły? Zbigniew Maćków wymienia kilka spraw. Przede wszystkim traktowanie na serio przesłania, że szkoła jest obiektem użyteczności publicznej, a nie odseparowanym miejscem dydaktyki. Drugą jest racjonalne wykorzystanie budżetu. Nowe szkoły są w Polsce rzadkim dobrem. Budynek powinien być trwały w czasie, ponieważ – to paradoks – nadal łatwiej jest znaleźć pieniądze na jakąś inwestycję niż środki na późniejszą konserwację i utrzymanie obiektu. Stąd krok do rozwiązań materiałowych. W V liceum ważne miejsce zajmuje beton. – W warunkach wrocławskich elewacja z tynku przy ruchliwej ulicy po pięciu latach jest do wymiany – mówi architekt. Od strony ul. Ślężnej fasada jest złożona z wielkogabarytowych szklanych płyt (zgodnie z zasadą otwartości na miasto), ale zamknięte kubiki laboratoriów zostały obłożone prefabrykatami betonowymi barwionymi w masie. – Nie są to żadne cienkie płytki zbrojone włóknem, ale prawdziwe betonowe płyty, grubości 8 cm, zbrojone prętami, każda waży ok. 800 kg. Mają masę, świetnie izolują od hałasu i będą trwałe kilkadziesiąt lat – tłumaczy projektant. Od strony parku fasada została pokryta jasnymi prefabrykatami, grubości 6 cm, o nieco mniejszych gabarytach. Prawie wszystkie posadzki w korytarzach są żelbetowe, pokryte powłoką żywiczną. Betonowy jest amfiteatr na wolnym powietrzu i meble małej architektury (czary, misy), wykonane według indywidualnego projektu. W tym miejscu architekci skorzystali z doświadczeń podwórka w kamienicy przy ul. Podwale 61, gdzie pracują i które kilka lat temu uporządkowali własnymi rękami (za betonową małą architekturę otrzymali wyróżnienie w XVIII konkursie „Polski Cement w Architekturze”).
•
Zbigniew Maćków, twórca średniego pokolenia, ma we Wrocławiu szczególną pozycję. Jest szanowany przede wszystkim za poważne podejście do społecznej roli architektury. Nie jest gwiazdą. Indywidualny talent, charakter i public relations są na drugim planie. Pracownia jest ceniona przede wszystkim za tworzenie środowiska przyjaznego do życia, nie za olśniewające realizacje. Mówi się, że Maćków konsekwentnie ceruje lub zszywa poprutą tkankę Wrocławia. Pracuje nad miastem i miejskością, która jest złożoną i bardzo delikatną siecią zależności międzyludzkich. Mówi, że „najpierw my budujemy domy, a potem domy budują nas”. Swoje idee forsuje nie tylko w relacji z inwestorem publicznym, ale również pracując dla prywatnego klienta, który z definicji jest nastawiony na zysk. Takie postacie w XIX wieku nazywano ludźmi pracy organicznej. – Od dwudziestu czterech lat codziennie toczymy potyczki o swoje racje i nauczyliśmy się z większości z nich wychodzić zwycięsko – mówi architekt.
•
Historia (niekiedy) kołem się toczy. Wrocławskie liceum przez pięćdziesiąt jeden lat funkcjonowało w nowoczesnym budynku, zaprojektowanym przez wrocławską projektantkę Jadwigę Grabowską-Hawrylak. Szkoła powstała w latach 1964-1966 w południowej części miasta, przy ulicy Grochowej na osiedlu Gajowice. I dziś może robić wrażenie jako przykład znakomitego okresu we wrocławskim budowaniu. Ten okres to druga połowa lat pięćdziesiątych i całe lata sześćdziesiąte. Długie kilkanaście lat względnej swobody twórczej, po okresie dogmatycznego stalinizmu a przed dyktatem umasowionej wielkiej płyty. Lata wykorzystane do maksimum przez utalentowanych twórców. Im wtedy we Wrocławiu było wolno więcej. Nazwiskami-symbolami tego awangardowego nurtu, który żył własnym życiem w mieście oddalonym od warszawskiej centrali i przez to mniej kontrolowanym, są Maria i Igor Tawryczewscy, Krystyna i Marian Barscy, Anna i Jerzy Tarnawscy, czy wspomniana Jadwiga Grabowska-Hawrylak. Powstawały eksperymentalne betonowe konstrukcje, bloki mieszkalne, obiekty sportowe czy budynki wyższych uczelni, takie jak, uważany przez samego Maćkowa za „modernistyczny cud i najlepszy obiekt wzniesiony w powojennej Polsce”, Wydział Chemii Uniwersytetu Wrocławskiego, stworzony przez Barskich. Maćków jest zresztą strażnikiem pamięci o tamtej architekturze. W wywiadzie dla BTA 4/2006 mówił: „W latach 60. byliśmy najbardziej dynamicznym ośrodkiem architektury chyba w całej Europie. Wrocław był tym, czym Berlin parę lat temu, gdzie naraz w jednym miejscu powstaje kilkanaście znakomitych budynków. Dynamiczni ludzie, wcześniej zablokowani, gotowi byli robić wielkie rzeczy”. Stare V Liceum jest właśnie dzieckiem tego szalonego czasu, chociaż, można powiedzieć, że nad wyraz grzecznym i spokojnym w wyrazie. Jednak cztery dekady eksploatacji i brak konserwacji budynku zrobiły swoje. Obiekt zgasł, tak jak inne gwiazdy wrocławskiego powojennego modernizmu. Niewystarczająca kubatura, za szczupła na potrzeby liceum, również była argumentem za zbudowaniem nowego gmachu. Podobno stary, po planowanym remoncie, ma nadal służyć edukacji. Tymczasem Jadwiga Grabowska-Hawrylak w roku 2016 otrzymała przyznaną przez Stowarzyszenie Producentów Cementu i SARP nagrodę specjalną za całokształt działalności twórczej z użyciem technologii betonowej. Blisko stuletnia laureatka (rocznik 1920) nagrodę odebrała osobiście. W 2018 roku wrocławski architekt Zbigniew Maćków (urodzony pół wieku później) odebrał wyróżnienie w konkursie organizowanym przez Stowarzyszenie Producentów Cementu i SARP za nowy gmach zaprojektowany dokładnie dla tej samej szkoły. Mówimy o dwóch różnych osobowościach i dwóch diametralnie różnych okresach w życiu miasta. Na szczęście ponad tym wszystkim można snuć nić, która – ponad pokoleniami – łączy ze sobą ludzi poważnych.
Paweł Pięciak
V LO im. gen. Jakuba Jasińskiego, Wrocław, ul. Kuronia 14
Autorzy: Maćków Pracownia Projektowa,
architekci: Zbigniew Maćków (główny projektant), Kinga Bender, Juliusz Erdman, Jerzy Kopka, Maciej Kowaluk, Michał Mrzewa, Anna Patyk, Ewa Pobudejska, Łukasz Reszka, Piotr Sulisz, Agnieszka Trebenda-Toczydłowska, Piotr Wilk, Maciej Witaszek, Bartosz Zięba, Piotr Zybura
Konstrukcja: A.K.I.-Projekt
Generalny wykonawca: Gmina Wrocław – Zarząd Inwestycji Miejskich
Powierzchnia terenu: 17 012,0 m²
Powierzchnia zabudowy: 4420,0 m²
Powierzchnia użytkowa: 11 138,0 m²
Powierzchnia całkowita: 13 376,0 m²
Kubatura: 57 801,0 m³
Projekt konkursowy: 2007
Data realizacji: 2016-2017